Praca z domu - tydzień VII

coraz częściej słyszę, że świat się zmieni, że praca częściej z domu. Zatem i mój cykl straci sens, skoro trzeba się będzie przyzwyczaić. Moje wprowadzone zmiany odnoszą sukces, dziennie ranny spacer, wychodzimy razem z Panią, ona do auta, ja pieszo do kościoła. Dobrze mi to robi. Przychodzę "odświeżony". Kalendarz mniej zagęszczony, więcej czasu dla siebie. Daje radę. Dostałem telefon z aronii, że nie spełnią wymogów bezpieczeństwa, odwołana rezerwacja. Ale jest inna, oby się udało. Wracam do formy i do swoich zainteresowań. Powrót do korzeni, zawsze pomaga. No i krótszy tydzień, 4 dni. Teraz wracamy do normalności, 5 dni pracy. PLanujemy powoli urlop. Właśnie, PL. Korci wyjechać, ale jak się nie da? Zatem damy zarobić naszym, a jak otworzą granice, to zawsze coś się znajdzie. Nawet mamy pomysł. Jednak na pierwszy rzut - weekendowo Kaczawa, później - oby pogoda dopisała - Roztocze. Tak długo czekało, aż w końcu mam nadzieję wypali. Uwielbiam mapy kupować, więc zamówiłem, na kawę jeździmy nadal, na wynos, siadamy w aucie i planujemy trasy. Szalone, ale sprawia nam mnóstwo frajdy. Co przyniesie nowy tydzień? Mnóstwo ciekawych zadań i oczekiwanie na wyjazd.