niedziela, 15 marca 2020

Rwanda/Uganda - dzień 28 - 5.12 - pożegnanie z Afryką

Nie lubię takich wpisów. Bardzo nie lubię. Pamiętam, jak pisałem takowy wyjeżdżając z RPA i nucąc „I am flying home for Christmas” i „Have yourself…”. Tam to się zaczęło. Rano powiedziałem, że powrót do domu na Święta po dłuższej nieobecności łagodzi smutek związany z powrotem i końcem ekspedycji. Pokój, w którym spędzamy ostatnią noc na Czarnym Lądzie, naprawdę jest dobry. Spałem mocno i nawet przez moment nie myślałem, że dziś lecę. Jakoś normalnie to przeżywam. Śniadanie - wyborne. Afrykańskie, ale wyborne. No i ta herbata, to tu się wszystko zaczęło - African tea, czyli z imbirem. Nadmienię, że śpimy w tym samym lokalu, w którym spaliśmy pierwszą noc. O podwyższonym standardzie. Tak zaczęliśmy w 2015 w NZ i się sprawdza. Jest 9 rano, my pojedzeni, a nasz lot dopiero o 2 w nocy jutro de facto. O 23 chcemy już jechać na lotnisko. Zatem idziemy na „miasto”. Przedmieścia Kigali. Wszyscy dziś o dziwo tacy mili. Chcą zdjęcia, albo na nie się godzą. Lokalny targ, tam okoliczni mieszkańcy sprzedają to, co ich ziemia wyprodukowała. Chcemy przywieźć nieco passion fruit. Sprzedawca, jak pytamy ile kosztuje, bierze wrzeszczący telefonik, wystukuje kwotę i pokazuje. Wiemy, że dla muzungu jest specjalny przelicznik (żeby płacić więcej). Nie spieszy nam się dziś. Idziemy i wspominamy. Jak to szybko minęło. Szybciej, niż poprzednie wyjazdy. Czemu tak? Może to z wiekiem tak biegnie? Po drodze kupujemy jeszcze paczkę lokalnej herbaty. Obchodzimy okolice, pozdrawiamy ludzi, oni nas. Nie ma ani korków, ani pośpiechu. Bardzo wyciszony i spokojny naród. Po przyjściu do posesji siadamy na ogrodzie i pogrążamy się w lekturze. Pani czyta Pawlikowską, w pewnym momencie ją cytuje - turysta ogląda miejsca, które są w folderach i mu pokażą, podróżnik dociera do miejsc mało znanych i obcuje z ludźmi. Jak najbardziej te słowa pasują do naszego stylu.

Jaki był ten pobyt? Na pewno inny, niż zaplanowaliśmy. Przez kilka miesięcy niemal dziennie czytaliśmy i analizowaliśmy mapy. Plan, jaki powstał, był za bardzo optymistyczny. Dziś, jak pakowaliśmy się, wpadł mi w ręce wydruk planu i się uśmiałem. Nie realne założenia. Kompletnie nierealne. Zwolnij! Tak, to tu wybrzmiało bardzo mocno. Nie zdobyliśmy nie wiadomo jakich szczytów, nie dotarliśmy do Sudanu i plemion Ik i Karamajong. To smutne, szkoda, żałuję. Jednak tak miało być. W miesiąc przy założeniu, że mamy jeszcze tydzień w Rwandzie naszymi siłami nie dało się tego osiągnąć. Można teraz gdybać, że zamiast zachodniej Ugandy można było pojechać na wschód… Nie ma sensu. Świadomie razem na miejscu podjęliśmy decyzję, że tak a nie inaczej modyfikujemy plan. Zadbaliśmy o siebie, nasz komfort i dobre samopoczucie. Niczego nie żałuję. Uganda okazała się krajem trudnym do przemieszczania się w skali setek kilometrów, z południa na północ. To kraj, który jeszcze wiele ma przed sobą na wielu frontach. Nie jest to miejsce, do którego chciałbym wrócić. Jest tyle jeszcze miejsc do zobaczenia. Rwanda z kolei i w kontraście do Ugandy, jest krajem spokojnym, bezpiecznym i na wyższym poziomie. Czuliśmy się tu bardzo dobrze, w hotelach, w plenerze i na drodze. Ma ona tylko 3 Parki Narodowe, które dane nam było zobaczyć, i nie jest to miejsce na dłuższy pobyt. Po prostu niewiele tu jest o zobaczenia.

Jest 17.55 jak piszę te słowa, słońce jest już bardzo nisko. Za 24 godziny będziemy w kraju na Święta. Jakie to cudowne uczucie wracać do siebie, tam, gdzie czeka na Ciebie ktoś bliski. Nawet do pracy. Oj, rok temu powrót z Sumatry pod kątem służbowym był trudny. Jak wiele się zmieniło na lepsze. Mam za co dziękować. O 19 jemy lekką kolację, a o 23 przyjedzie po nas taksówka. I przyjechała. Dzień zaczyna się na nowo. Do lotniska mamy kilka minut drogi. Jednak przed wjazdem na lotnisko w Kigali - niespodzianka. Kontrola. Trzeba wszystko z auta wyładować, położyć na wydzielonym miejscu. Pan wyjmuje psa z plastikowej budy, ten zaspany - bo jest po 23 - obchodzi i obwąchuje torby, nawet nie ziewnął. Polazł do budy. My znowu nasze graty do auta i jedziemy dalej. Lotnisko jest malutkie, ale zadbane. Przed wejściem do budynku pan z listą czeka i sprawdza nazwisko, dokąd lecimy i czy jesteśmy na liście pasażerów najbliższych lotów. Ufff, jesteśmy. Można wejść. W przeciwnym wypadku - nie wejdziesz. Nadajemy bagaże. To jest dla mnie stresujący moment. Miła młoda Rwandyjka mówi - jak ja bym chciała polecieć do Polski, właśnie do Polski. Zazwyczaj pytam - po co? Przecież nic tam nie ma.
- Nie ma nic? Pyta zaciekawiona, a biletów nadal nie ma, drukarka milczy, a my tu pogaduchy.
- No jest, są zabytki historyczne
- Coś poza tym?
- Trochę gór, lasów. Nie ma goryli!
W końcu drukarka ruszyła, bagaże nadane do Polski, my dostajemy boarding passy i idziemy dalej. Leci mecz Arsenalu, który przegrywa z Brighton 2-1. Rwanda jest jednym ze sponsorów Arsenalu i poczynania piłkarzy, a raczej ich partactwo w tym meczu pobudzają pasażerów wgapionych w TV. Pani chce kawy. Moccha. Ja przed lotem nie piję, bo nie usnę. Kawa wyborna, jak niemal wszędzie w Rwandzie. Później kontrola bezpieczeństwa. Pan jak zobaczył małą kamerę sportową, zdziwił się. Tak naturalnie i szczerze. Pewnie nie stać go na takie rzeczy, a nie wszyscy wyjmują elektronikę z bagażu. Małe schludne na afrykańskim poziomie lotnisko. My lecimy przez Entebbe w Ugandzie. Wchodząc do samolotu Turkish Airlines, który przyleciał ze Stambułu zastajemy niemal pełny pokład. Siadamy obok cuchnącego Ugandyjczyka, na szczęście klimatyzacja robi swoje. Lot z Kigali do Entebbe trwa niecałą godzinę, samolot wznosi się maksymalnie na 7000 metrów i leci z prędkością w porywach 700km/h. Ech nawet samoloty w Ugandzie są zmuszone ograniczać swoją prędkość. W Entebbe większość wychodzi z samolotu, my zostajemy. Mamy okazję popatrzeć co dzieje się w samolocie, podczas przerwy. Wchodzi ekipa sprzątająca, pan z odkurzaczem na plecach, później panie, które zbierają grubsze kawałki. Inne panie zmieniają poszewki w poduszkach. Jest ciekawie, ekipa się uwija, tak, aby po 30 minutach samolot mógł przyjąć pasażerów lecących z Ugandy do Turcji. Po drugiej w nocy wylatujemy. Obsługa samolotu guzdra się z posiłkiem, wiec po czwartej łykam pigułkę szczęścia i zasypiam Pani na kolanach. 1,5 godziny nieprzerwanego snu w samolocie, to dla mnie świetny wynik. Później jestem otumaniony. W Niemczech nas przetrzepali, z kolei w Stambule było bardzo spokojnie. Liczyłem na więcej akcentów świątecznych na lotniskach, niestety, mało było. Lądujemy w Pyrzowicach, wychodzimy i widzę radosne twarze Rodziców... co za wspaniałe uczucie. Żegnaj Afryko! Na jak długo? tego nie wie nikt, a chciałbym wrócić, jest tam tyle piękna do odkrycia...

.

Ponad 3 miesiące publikowałem naszą podróż, wspaniałą i trudną ekspedycję. Kto by pomyślał, że będę to robił w takich warunkach. Wirus grasuje, ja trzeci dzień nie wychodzę z domu, jutro już muszę gdzieś iść. Mieliśmy dziś być na Pogórzu Kaczawskim, w mojej ukochanej Aronii. Już tak bardzo się nie mogę doczekać wyjazdu. Prędzej bym się spodziewał jakiejś malarii po Ugandzie, niż Korony... Wszystko mija, wirusy też.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (10) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (55) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga