Jesienna zapchajdziura: Żabnica - Hala Boracza

niedziela 18.11. Ostatnio byliśmy tu z kumplami z pracy ponad 10 lat temu. Pierwsza nasza z Panią trasa wiodła przez Prusów, wówczas poznałem co to znaczy "mleko" w górach, czyli mgla totalna. Widać było wtedy może na metr czy dwa do przodu. Teraz pogoda iście jesienna. Choć jak na listopad, to i tak jest nieźle. Brak opadów i "złota jesień" powoduje, że od powodu z Sumatry ciągle podróżujemy, co jest przyjemną rzadkością. O 8.40 ruszyliśmy z dużego placu w Żabnicy przy pomniku. Teren wokół szlaku bardzo uporządkowany, właściciele działek ogrodzili swoje posesje, wybudowali małe chatki, sam szlak utwardzony, szeroki i do tego widoki - Barania, Kamesznica z Milówką, Pilsko i Fatra. Zimno, jakieś 0 stopni. Pani testuje swoje nowe spodnie zimowe. Mapy.cz mówią, że powinniśmy dojść do schroniska w 2 godziny 40 minut, jesteśmy jakieś 20 minut przed czasem. Samo schronisko z zewnątrz niewiele się zmieniło. Polana i przełęcz - oj, bardzo, pobudowało się. Wchodzimy do środka - bydło. 3 ławy, a na nich rozwalone graty kilku osób. Czy oni myślą, że wszystko jest ich? Nie ma gdzie usiąść. Robią śniadanie i przywłaszczyli sobie całą jadalnię. Inny zdecydowanie inny klimat niż w bacówce na Rycerzowej chociażby. Żeby było ciekawiej, praca w toku, kumpel pracuje, jestem pod telefonem, a służbowy telefon padł, akurat teraz. Kładę aparat fotograficzny na stole, "turystka" obiera cytrusy, sok pryska na mój sprzęt, kogo to obchodzi? Bierzemy po herbacie, ciastko z jagodami smakuje naprawdę dobrze. Choć ciepło w schronisku, mam wrażenie, że czas się tu nieco zatrzymał i nie ma klimatu. Wracamy. Pogoda uległa zmianie, gęste szare chmury nadciągają, co zwiastuje śnieg. Szlaki puste. Staraliśmy się jeszcze namierzyć wierzchołek Prusowa, ale zarośnięty jest, niemniej okoliczne polany wyglądają cudnie w ten krótki jesienny dzień.

Tak minął dzień. Rzadko bywamy w tych stronach, ale kiedy, jak nie dziś, w taką porę roku? Świetny spacer. Dopiero po powrocie do domu w Lightroomie zdałem sobie sprawę, jak dobre wyszły zdjęcia, mimo braku światła. Jak dobrze pójdzie, zawitamy w Beskidy już w najbliższą niedzielę.