Ekspedycja Sumatra - dzień 17 (24.09) - Berastagi - miasto cudów

Pierwsza normalna noc od dwóch tygodni. Och jak miło obudzić się samemu po 9 godzinach snu w wygodnym łóżku. Tak, obudziła się we mnie dusza Europejczyka. Nie żeby w dżungli było źle, ale zatęskniłem za tym. Śniadanie w hotelu sprowadza nas na ziemię, trawa, ryż, kukurydza, zapach curry, dopiero gdzieś tam na końcu stoliczek z mlekiem, płatkami, toastami. O serze czy szynce nie ma mowy. Jemy i idziemy, na miasto. Podziwiać Berastagi, jedna główna ulica, na której toczy się życie... To jest podstawowy błąd! Jeśli chcesz poznać przygodę i prawdziwe życie, zejdź z głównej drogi i daj się poprowadzić bocznymi uliczkami. Tam nikt nie zagląda, a jest magicznie! Tym sposobem odkryliśmy targ, fryzjerów, sklep zoologiczny na Sumatrze! Gdzie glizdy, dżdżownice i szerszenie są do kupienia od tak. Odkrywamy małe biuro podróży, gdzie dogrywamy szczegóły całodniowego wypadu m.in. do podnóży aktywnego wulkanu Sinabung. Helo Mister nie ustaje, ludzie zaczepiają, witają się, przybijają ze mną piątki. Chętnie pozują, a ja tego unikam. Nie potrafię znieść tych zapachów i brudu, miejsc, gdzie drogą płyną ścieki. Ale trzeba to przyjąć, tego się nie zmieni i starać się dostrzegać kadry. Tych tu nie brakuje. Nawet odkryliśmy piekarnię z drożdżówkami i tortami. Wracamy do hotelu, przerwa, później ponownie do centrum na obiad. Wreszcie odkryliśmy normalną knajpę, co prawda z ryżem i kurczakami, ale genialnie przyrządzone i doprawione. Cafe Sibayak. Mistrzostwo. Później kawa. Biji Hitam Coffee Shop dziś zamknięty, ale tuż przy głównym rondzie jest Kopita Berastagi. Zamawiam avocado coffee... I spadłem z krzesła, smak mnie powalił. Kawę tu piję absolutnie najlepszą, jaką w życiu piłem. Pytam pana za ladą, czy mogę kupić do domu tę kawę, nie ma szans, oni sami zamawiają. Po chwili rozmowy są w stanie zamówić nam dużą paczkę kawy, do odbioru w piątek.

Na miasto wrócimy, bo jest pełne fotograficznej inspiracji. Jutro wracamy w góry, jak tylko pogoda dopisze, wchodzimy na nasz pierwszy wulkan.