Mijamy wioski, drewniane chatki bez pokoi, przed nimi na drodze na dużych płachtach suszą się kakao z pobliskich plantacji, które w dużej mierze powstały w miejscu wykarczowane dżungli. Im bliżej miasta, tym stopniowo drewniane chatki zastępowane są przez murowane domki.
Jakieś 2 godziny drogi od Ketambe (okolice miasta Perbulan) wjeżdzamy do terenów katolickich, ludzie tłumnie idą z kościoła, pojawiają się cmentarze. Zapamiętałem taki oto kadr - pole uprawne, a po środku dwa grobowce. Jak się później dowiedziałem, to całkiem normalne tu, ludzie chcą byc pochowani na swojej ziemi. Jedziemy szybko, nie próbuję nawet wyjmować aparatu. Pani strzela telefonem. Żal patrzeć na okoliczne góry. Wykarczowana dżungla, zamieniona na plantacje. Olbrzymie połacie ciągną się kilometrami w stronę Laubalang.
Źle znoszę podróże samochodem tu na Sumatrze. Siedzę na tylnim siedzeniu, co rzadko mi się zdarza, ponadto jest to mieszanka wiraży, dziur, smrodów docierających zza okna, ciągłego przyspieszania i hamowania i widoków z okna, których na dziś mam dość. Jakieś 35km do hotelu zatrzymujemy się na chwilę, pierwszorzędny widok na aktywny wulkan Sinabung.
Hotel. Pani żartowała, by zapytać się, czy mają ciepłą wodę. „No wiesz co? To hotel” odpowiedziałem, ale to ona była bliższa prawdy. Wczekowanie nie było problemem, ale zaraz na początku pan powiedział, że nie ma regularnej cieplej wody, jest od 5 do 10-tej rano i wieczorem. Stałem jak wryty. Ten kraj mnie przeraża. Jesteśmy zmęczeni. Od dwóch tygodni bez cieplej wody, wiele nocy nieprzespanych, padam na łóżko. Obejrzeliśmy mszę na YouTube, później hotelowa restauracja - Pani odważnie - ryba z lokalnymi dodatkami, czyli curry, imbir i tego typu przysmaki, których już nie trawimy, ja burger (tak, był burger w menu, w kategorii „desery”), który był absolutnie beznadziejny. Tak, kuchnia z tego regionu świata nam kompletnie nie leży, ale kawa... najlepsza jaką piłem. Idziemy po obiedzie do lokalnej kawiarni, jakieś 500 metrów. Mała, ciemna, z dobrą zachodnią muzyką. Ziarna wszystkie rodzaje z Berastagi, palona w tym samym lokalu. Mistrzostwo świata. Jest plan na kolejne dni. Nie będzie nudy, migawka nie zardzewieje.
Zwalniamy tempo, nabieramy sił, przeżywamy otaczającą rzeczywistość dużo wolniej, niewiele już zostało do zobaczenia tu, a przez ostatnie dwa tygodnie sporo tej Sumatry widzieliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz