W końcu nadszedł ten dzień, kolejna nasza ekspedycja. W czwartkowy wieczór jeszcze ostatnie pakowanie. Padłem. Ból głowy doskwierał od połowy dnia, ostatnie perturbacje, problemy naoczne sporo namieszały w naszym rytmie dnia. O 20.45 mecz Włochy - Polska. Zerkam jednym okiem. Na Sumatrę bierzemy jedną dużą walizkę i po plecaku. Ułatwi przemieszczanie się. Ciężka jak nie wiem co, limit mamy 30 kg. Spać o północy. Co myśli człowiek w ostatnią noc przed opuszczeniem domu w daleką podróż? Zawsze zadaje sobie to pytanie i za każdym razem mam inne odpowiedzi. Spokój w głowie przede wszystkim i aby szczęśliwie wrócić. Rano w sobotę 8. września wstajemy o 6, śniadanie, ostatnie pakowanie. O 7.30 przyjeżdżają po nas rodzice, jak zawsze i jedziemy na dworzec. Jeszcze spojrzenia na „nasze” miejsca i w drogę. Będziemy tęsknić. Na dworcu smutne pożegnanie, łzy i to co pomaga, to plany co zrobimy, gdzie pojedziemy razem jak wrócimy. To pomaga skrócić czas rozłąki. Podróż zaczyna się bardzo miło, podchodzę z walizką do wagonu, z pociągu ktoś wyciąga dłoń i pomaga mi wnieść walizkę na pokład. Plan na dziś? Hostel i nocleg w Warszawie, jutro o 7.30 wylot - Heathrow (a miało już tak nie być!) - Singapur - Medan. Zanim jednak wylecimy, mam nadzieję dziś na Warsaw Street Photo Seszyn. Pani jeszcze nie była na Starym Mieście.
Częstochowa, siedzę przy oknie, niesamowita scena. Ojciec odprowadza córkę, stoi na peronie, wpatrzony w wagon. Stoi, patrzy na mnie, siedzącego przy oknie, a jego córka siada między nim, a mną, w drugim rzędzie. On stoi wpatrzony, smutny i macha, czekając na podobny gest od niej. Zerkam lewo, ona raz machnęła i zajęła się telefonem. On stoi dalej, na twarzy długi wąs, twarz zmęczona życiem. Stoi i patrzy. Pociąg z wolna rusza. Macha. Jego oczy mówią - spójrz na mnie, ona wpatrzona w telefon. Odjechaliśmy.
Za nami siedzą 2 emerytki, nawijają cała podróż, kilka godzin, non stop... chwilę udało się usnąć.
Warszawa Centralna, zapach ten sam, co przed laty, jak jeździłem tu do klienta niemal co tydzień. Uber, nocleg na Powiślu. Szybkie wczekowanie i na miasto. A te pięknieje. Bulwary Wisły, tłumik. Ale co Ci ludzie maja robić w tej Warszawie? Mimo wszystko jest przyjemnie i kulturalnie. Wychodzimy na Płac Zamkowy. Byłem tu kilka lat temu z kolegą Jackiem, teraz wreszcie jestem z Panią. Okazji do zdjęć nie brakuje. Rynek i Nowy Świat. Czuć specyficzny klimat. Jestem świadom, że każdy zakątek tego miasta przesiąknięty jest historią. Po Królu przyszedł czas na Prezydenta. Przed Pałacem demonstracja, coś tam mówią o konstytucji. Grób Nieznanego Żołnierza, w tle przygrywa Chopin. Podoba mi się. Inna Stolica, którą znam sprzed lat. Pasowałoby coś zjeść. Wystarczy zejść z głównej Alei, by znaleźć perełki. Później kawa, ha! To już mamy wybrane, Kafka. Genialna mocha. Wracamy na Nowy Świat. Obok Bristolu w kawiarni rzadki widok - starszy pan, ładnie ubrany, popija kawę i czyta gazetę. Takich scen już nie ma. Msza i do hotelu, czas iść spać. Rano czeka nas pobudka przed 4 i ruszamy w Świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz