czwartek, 1 lutego 2018

RPA - dzień 16 - przełęcz Buggers Gully przy Cathedral Peak

Pogoda wręcz idealna na długi trekking. 4.00 - pobudka, 5-ta wyjazd, 6-ta jesteśmy pod bramką w obszarze Cathedral Peak. Szlaban, budka, wychodzi z niej uśmiechnięty czarnoskóry mężczyzna. Mówi, że za wcześnie przyjechaliśmy, bo otwierają o 7. Co pomyśli sobie Polak, taki jak ja? Kurde, nie wpuszczą mnie teraz.... Tym czasem miły pan chciał powiedzieć, że ponieważ jest tak wcześnie, to oczywiście mnie wpuści, ale nie naliczy opłaty. Inny świat. Jeszcze dziś to powtórzę. Parkujemy przy hotelu Cathedral Peak i ruszamy. W kieszeni telefon z mapy.cz, gdzie offline-owa mapa pokazuje drogę. Pierwsze problemy pojawiają się dość szybko, przekroczenie rzeki nie stanowi problemu, ale co dalej? Nie widzę ścieżki. Przebijamy się przez gęste krzaki, które momentami sięgają szyi. Ubrałem sobie dziś stare spodnie trekkingowe, nowe zostawiając na Mafadi. Mam stracha. Nie wiem co się w tych zaroślach kryje. Węży tu bez liku. Jak wyszedłem z tej dziczy, moje nogawki były czarne od jakiejś rośliny, a kolce podziurawiły mi je doszczętnie. Później ścieżka już jest widoczna. W górach nie ma absolutnie nikogo. Parking był pusty i do końca dnia nikogo nie spotkaliśmy. Trasa pod główną grań Cathedral Peak zajmuje nam 5 godzin. Nie biegniemy, idziemy naszym tempem będąc już solidnie zaaklimatyzowanymi. Jak tylko wyjdzie się na wyższy poziom - słychać "wooooow". Idzie się połoninami, gdzieś do 2000 metrów, przy czym start jest z poziomu ok. 1400 metrów. Widoki dookoła robią piorunujące wrażenie. Góry Smocze są piękne. Po prostu niesamowite. Co tu dużo pisać, to trzeba zobaczyć. Trasa technicznie przez większość czasu nie jest trudna, jest długa. Wchodzi się 200-300 metrów wyżej i później idzie się w miarę płasko, później wyższa półka. W oddali echo niesie dzwonki krów, słychać też pawiany biegające po górach informujące się wzajemnie o nieznanych osobnikach, czyli o nas. Warto je odstraszać, bo mogą narobić kłopotów. Wystarczy pokrzyczeć podobnie jak one. Minęło 5 godzin, jest 11, ciemna chmura przykryła Cathedral Peak. Co dalej? Woda. Zaskakujące od samego początku było to, że wody na szlaku było bardzo dużo. Informacje jakie miałem, były takie, że ostatnie źródło wody jest przy jaskini Shermana, do której doszliśmy po około 2 godzinach. Dziś realia były takie, że woda lala się przez całą długość szlaku począwszy od szczytu. Dwóch rzeczy dziś się obawiałem: zgubienia szlaku i braku wody. Z tym pierwszym sobie radziłem, mapy.cz co chwila i wiedziałem, że idę dobrze, z tym drugim Matka Natura nam pomogła. Ale to był też i problem. Na wysokości 2600 metrów, gdzie szczyt Cathedral Peak pnie się niemal pionowo ścieżka się urywa, moja mapa również nie pokazuje którędy iść. Nie jest to problem, sami znajdziemy ścieżkę, coś może będzie wydeptane. Ale skały, które są strome są mokre i tym samym bardzo śliskie. Jak ktoś szedł na Czerwoną Ławkę, z my tak kilka miesięcy temu, to mógł zmierzyć się ze ścianą. Tam skały są postrzępione i przynajmniej można się na paznokciu zaczepić. Tutaj skała jest monolitem, bryły wielkie, po których ścieka woda. 400 metrów. Można trawersować, próbujemy. Podeszliśmy na przełęcz Buggers Gully (2779 m n.p.m) sądząc, że stamtąd da się wspiąć. Nic z tego, pionowa ściana. Próbujemy jeszcze raz, schodzimy niżej, trawers, widać kawałek ścieżki, innej niż do tej pory. Prowadzi do ściany skalnej liczącej jakieś 3-4 metry wysokości. Ślisko, woda cieknie jak oszalała. Wszędzie. Pani próbuje się powspinać. Ale jak zejść? To dopiero kilka metrów, a do szczytu z 300 więcej. Czas mija, a to działa ma naszą niekorzyść. Co robić? Jak to co, to, czego bardzo w górach nie lubię, zawrócić. Myślę sobie - ludzie się 100 metrów przed Everestem wracają, to i my możemy spod Cathedral Peak. Góra tym razem z nami wygrała. Drugiej próby już nie będzie. Cieszę się, że przełęcz zdobyliśmy, nie poszedł ten wysiłek na marne. Jestem zły. Pani pociesza. Wiem, że góry uczą pokory, a ta lekcja nam się przyda. Rozkładamy się na małej górce pod Peakiem, której nawet nie ma na mapach. Chwila przerwy i ruszamy w dół.

Jakiś taki sentymentalny jestem. Wspominamy minione wyprawy i cudowny klimat przedświąteczny na Antypodach, lotniskach i w naszych głowach. Podobnie jest i tu, ale inaczej, bo inny kontynent i kultura. Będąc tu myślimy o polskich górach, to typowe. 30 grudnia - jedziemy na Przegibek. Czas szybko płynie. Po prawie 10 godzinach jesteśmy przy parkingu. Wchodzimy do hotelu, bo chcę zapłacić za parkowanie. Pani na recepcji mówi, żebyśmy dali spokój, to darmowe jest - mówi. Inny świat. Hotel jeden z tych z wyższej polki. Obok jest sklepik, gdzie mają coś zimnego do picia i coś jeszcze, panoramę Drakensberga. Nieco inną, jakby szkicowaną. Oczywiście, że kupuję. Kosztuje grosze, ale dla mnie to rzecz bezcenna. Staram się z każdej ekspedycji przywozić panoramy. Ściany mojego "gabinetu" są niczym ciało wytatuowanego człowieka, pełne górskich obrazów - wspomnień z naszych wypraw. Pojawi się też Drakensberg.

Wyjeżdżamy z tego obszaru. Mijamy wioski, biedne wioski. Zatrzymuję się tu i ówdzie by robić zdjęcia. Dzieci wyciągają dłonie wołając "sweeeeets". Sobotnie popołudnie. Mnóstwo ludzi na ulicach. Kadry migają mi przed oczami - kobieta robiąca pranie w rzecze, chłopak idący drogą, mężczyzna pchający prymitywną taczkę. Życie wioski. Jeden obrazek wybitnie zapadł mi w pamięć, Pani się nie zatrzymała, i chyba dobrze. Młody chłopak szedł drogą ze swoją zabawką,a raczej ją pchał - coś na wzór samochodziku zrobionego z drutu, gdzie koła stanowiły plastikowe zakrętki od butelek, a same butelki stanowiły "karoserię"... Na początku mojej relacji z tej wyprawy zadałem sobie pytanie - co czuje człowiek lecący na koniec świata dzień przed wyjazdem, godzinę przed wylotem. Dziś zadaję sobie pytanie - co czuje człowiek, który widzi taki obrazek na tym końcu świata? Słowo "bieda" jest nieodpowiednie, aby to opisać, co widzę. Ciężko to znoszę. Współczuję i myślę sobie, co ja mogę zrobić, by im pomoc? Świata nie zbawię, choć bym chciał. Skręcamy w drogę prowadzącą do restauracji, wszak jesteśmy głodni. Asfalt zamienia się w szuter. Mijamy nieużytki, dawne pola, to miejsce to nawet nie jest wioska, kierujemy się w stronę drogi 600. Po lewej stronie kilka, no właśnie, co... to nie są budynki, to nie są nawet lepianki, ta konstrukcja ledwo stoi, przed nią na placyku kilka osób mających na sobie brudne szmaty, patrzymy na siebie i nie potrafię robić zdjęć.

Może za kilka dni, jak będzie czas, wrócimy do tych wiosek. Może się odważę poprosić o zgodę na fotografowanie, by świat zobaczył. Faktem jest, że kilka chwil w takich miejscach generuje take kadry, które - niestety - mogą wygrać niejeden konkurs fotograficzny.

Kończę dzisiejszy opis dość smutno, choć to był naprawdę wspaniały dzień w górach. Zdobyta przełęcz, kontakt z naturą i pierwsze kroki w wysokim Drakensbergu. Jutro wyprawa na Mafadi. Przed nią chcemy jeszcze się zaopatrzyć w niezbędne drobiazgi. Jest już po 18, podjeżdżamy do centrum Winterton, do marketu. Dookoła nas chaos. Tłumy lokalsów, tych trzeźwych i pijanych skaczą, tańczą, wrzeszczą. Dookoła bród i nędza. Sobotni wieczór. Cóż.
- podjedź pod główne wejście - mówię do Pani. Obok czwórka młodych mężczyzn, jeden w aucie, trzech na zewnątrz. Ten w środku polewa smirnoffa. Wysiadamy. Wyczuwam - o dziwo - dawno nie spotykany dla mnie (i to w sumie przyjemny!) zapach tytoniu, choć dziś sądzę, że to była tania trawa. Oczy szeroko otwarte. Choć wygląda to wszystko groźnie, wbrew zaleceniom przewodników, by nie wyglądać na turystów, nic złego się nam nie dzieje. Ci ludzie nie mają złych zamiarów. Są po prostu u siebie i robią to, co lubią - od lat.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga