spałem jak zabity, lenistwo totalne. Erpowy wieczór na uchodźstwie. Erpowy, od RPA. Od kilku miesięcy przeglądamy blogi, magazyny, artykuły, lonely planet - słowem przygotowania do wyprawy. Sobotni wieczór, jazz, przewodniki - jest klimat. Niedzielny poranek wita nas pochmurnie i deszczowo. A miało być tak ładnie. Wielki Rozsutec czeka. Nie tym razem. Wielka szkoda, ale góry nie uciekają. Rzut oka na mapę i plan B aktywowany - Ośnica. Gdzieś tam na krańcach Małej Fatry wypatrzyliśmy szlak, zapomniany przez świat, czyli coś dla nas. Nie taki krótki i łatwy. 800m przewyższenia. Jest co cisnąć. Podjeżdżamy, idziemy. Idzie się super, sukcesywnie do góry, nie pionowo jak obok w Wielkiej Fatrze, ale tak rozsądnie. Lasem. Ciemny, gęstym, niczym dziewiczym lasem. Wszystko mokre po nocnych opadach. W lesie mnóstwo czosnku niedźwiedziego, na polanach kwiaty, krzewy, skalniaki - jak u nas w sklepie. Park Narodowy. Piękne miejsce. Szczególnie polecam polany powyżej 1000m. Dochodzimy do skrzyżowania szlaków i końcówkę niebieskim we mgle.Ze szczytu nic nie widać, ale co tam, jest pięknie bo jesteśmy tam. I wcale nie ma smutku, że Rozsutca nie zdobywamy. Cieszymy się każdym momentem. Na górze krótki posiłek, trochę zdjęć moją wysłużoną lustrzanką i schodzimy. Znowu polany, a tu proszę, przejaśnia się! Jest kosmicznie. Po zejściu do samochodu przebieramy się, auto zaparkowane jest z dala od głównej drogi na malej uliczce. Nagle zza krzaków wjeżdża policyjny radiowóz. Ja spokojnie. Zatrzymuje się, otwiera okno.
- o nie, tego jeszcze trzeba - myślę sobie szybko.
- jaki jest problem ? - pyta policjant
- nie ma problemu - jednym tchem odpowiadam, zeszliśmy z gór. Jest ok - mówię to pokazując kciuk.
Policjant patrzy mi głęboko w oczy. A znane mi są legendy, jak to niby czescy lub słowaccy policjanci lubili niby wlepiać mandaty Polakom. Potwierdził głową i odjechał. Po kilku minutach wraca, znowu wpatrzony w nas, a ja w niego. Jest dobrze.
Taki to był weekend na Małej Fatrze. Patrząc w prognozy nigdy byśmy się nie wybrali, pewnie przesiedzielibyśmy weekend w domu, sprzątanie, leżenie, może jakiś rower. A tak, spędziliśmy genialnie 2 dni, odkryliśmy nowe świetne miejsca. W tym roku chyba damy sobie już spokój z Fatrą, 3 wypady, każdy naprawdę udany. Ale tak dobrze wykorzystać właśnie maj i czerwiec. 15.06 otwierają szlak na Wielki Rozsutec. A kolejne tygodnie to pewnie już Tatry. NIe mogę się doczekać.
Jutro, tj. 21.06 - mecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz