Dziś pierwszy raz jedziemy do Białorusi. Jak tylko myśleliśmy o Białowieży, natychmiast pojawiła się koncepcja wypadu do naszego sąsiada. Wizy przestraszyły, ale można na przepustkę się dostać. Krótki formularz przez internet, opłata 20 złoty, na miejscu w Białowieży kupiliśmy ubezpieczenie na 3 dni i można jechać. Na każdą maksymalnie 3-dniową przepustkę można granicę przekroczyć tylko raz. My noclegu tam nie przewidujemy, więc jedziemy na jeden dzień. Mamy wyrobione 2 przepustki w sumie na 6 dni z rzędu i na taki okres kupiliśmy ubezpieczenia. Na granicy cisza i spokój. Polscy urzędnicy bardzo mili, pani informuje nas o tym, że nie wolno wwozić mięsa, serów, itd. Przechodzimy do urzędnika białoruskiego, pełna powaga, kontrolują czy czegoś nie wwozimy, dokładnie sprawdzają każdy detal, po czym pan stwierdza - możecie jechać. Sierżant przy bramie szeroko ją nam otwiera i... Jesteśmy w innym świecie. No właśnie, jak tam jest? Fajnie! I bardzo normalnie. Kilka asfaltowych dobrej jakości dróg, cicho, pusto, nie ma ludzi, są rejony, gdzie ingerencja człowieka w las jest minimalna, niemal nie zauważalna. Podjeżdżamy pod jezioro Ladzkie, jedyne w tej puszczy.
Ilekroć zatrzymujemy rower, wsłuchujemy się w ciszę, zawsze coś wywęszymy. Przyroda przemawia. Podjeżdżamy do Kamieniuk, miasteczka na południu parku narodowego. Jest niedziela, więc trochę ludzi się zbiera. Knajpka, można płacić kartą, co czasami w Polsce jest rzeczą niemożliwą. To, że alkohol jest popularnym napojem w stylu herbaty w tych rejonach, to wiedzą wszyscy. Siedzimy, coś tam jemy, obok nas dwójka Białorusinów, pajda chleba, jakaś zagrycha i pół litra do popicia. Ludzie z piwami na ulicach, takie klimaty. W tej miejscowości obowiązkowo polecam ścieżkę przyrodniczą wśród klatek ze zwierzętami, taki rezerwat pokazowy, tyle, że nie trzeba płacić. A jest co oglądać, żubry, misie, jelenie, wilki, super rzecz. Później jedziemy w las, dziki las. Dużą część dnia spędziliśmy jadąc trasą "Animal path" z dala od asfaltowej drogi, warto. Powrót i przekroczenie granicy również bezbolesne. Żal polskich celników, jest tak spokojnie, że jak się pojawiamy, to przynajmniej mają okazję pogadać z kimś na tematy inne niż zawodowe. Białoruś w tej części jest naprawdę super, bardzo polecam.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz