po Ukrainie chcieliśmy nieco odpocząć, "pomieszkać", ale skoro sobota ma być ładna, gdzie tu jechać ? Na weekend dalej się nie opłaca, bliżej, ale dokąd ? Pani zamarzyła na Halę Radziechowską, mapa do ręki i tak oto wykombinowaliśmy taką trasę. Nigdy nie sądziłem, że Dolina Zimnika jest tak ładna. Kolejny pomysł na trasę rowerową. My tam w sobotę zaczęliśmy, później pod górkę sukcesywnie w okolice Malinowskiej Skały. Widać wycięty las, ale z drugiej strony idzie się naprawdę przyjemnie. Jest czysto, pocieszają rosnące małe drzewka, nie tylko liściaste, no i brak ludzi idących z tej strony. Na samym grzbiecie między Skrzycznem a Baranią już tłoczno się robi. Rowerzystów też sporo. Co ciekawe i smaczne, mnóstwo jagód, ostrężyn i malin. Tyle ile zjadłem w sobotę jagód, tyle nie jem przez lata. Ale jak tu nie stanąć ? skoro jagody jak aronie, wielkie bomby ? Najlepsze jagody jadłem w Izerach, ale te niewiele ustępowały. Od strony fotograficznej, zabrałem ze sobą tylko manuale Pentaxa - 28mm, 50mm i 135mm. Z tego ostatniego jestem najmniej zadowolony. Po raz kolejny 28mm f2.8 pokazało, że jest niezwykle uniwersalnym obiektywem i świetnie sprawdza się w plenerze. 50mm f2.0 - przez wiele lat nie miałem do niego w ogóle przekonania. Leżało w szafie. Aż w końcu spróbowałem. Pierwszy raz był we Wrocławiu. Teraz też poezja, świetne ostrzenie, nie idzie to łatwo, ale jak się już wyczuje - żyleta. Nie wszędzie się też 50-tka nadaje.
Tak minął dzień, to tu to tam, tu jagody, to przerwa, 18km zleciało i minęła sobota. Świetnie było, a już myślałem, że Beskid Śląski niczym mnie nie zaskoczy. A warto było.
A tu trochę w innym klimacie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz