Powrót na Małą Fatrę - dzień 1 - Stefanova - Stoh - Południowy Groń

oj dawno nas nie było na Małej Fatrze, dawno. A jak już byliśmy, to z większą grupą, szliśmy pod dyktando Pana Przewodnika. Dziś już to nie przejdzie. Wolimy sami. Tak więc wybór był taki: Sudety - Pieniny - Mała Fatra. Padło na to ostatnie. W miniony piątek (6.05) po pracy w auto i w drogę, obiad uNiedźwiedzia w Węgierskiej Górce, później na Zwardoń. Ok. 20 dotarliśmy do Terchovej, gdzie mieliśmy nocleg. Tak mamy, że jak wjeżdżamy do wioski, wchodzi do mieszkania/hotelu - czujemy feng shui, jest dobrze, źle albo nijako. Tu było bardzo dobrze. Sama wioska, też ma to "coś". Po wczekowaniu idziemy do "downtown" na kofolę. Jest jedna mordownia, ale taka naprawdę przez duże "M". Wchodzimy, czuć zapach tanich papierosów z piwem. Jest klimat, jest zabawa. Słowacja. Po kuflu i do domu. W knajpie siedzi chyba z pół wsi, oglądają hokej, tak upływa im radośnie wieczór. Taka kultura, nikt nikomu nie szkodzi. Dowiedzieliśmy się, że wejście na Wielki Rozsutec jest zamknięte do połowy czerwca. Na szlaku są gniazda orła i nie wolno wchodzić, jednak właścicielka mówi - "nic nie wiecie, nic nie piszą, ludzie wchodzą, to Wy wchodźcie". Ranem ruszamy zielonym szlakiem na Siodło Medziholie. Już na dole wiszą komunikaty o zamkniętym szlaku na Rozsutec. Nie mam sumienia iść wbrew przepisom, szanuję nakazy i zakazy i dbam o przyrodę. Oczywiście informacja mówi, że szlak zamknięty w związku z utrzymaniem szlaku. Decydujemy się iść czerwonym szlakiem na Stoh. Podejście jest dość strome. Zresztą tu nie ma łatwych podejść. Później szybko podchodzimy na Południowy Groń... i zaczyna się zabawa. Co tu robić ? Iść na Chleb, czy zostawić go na jutro ? Przed nami pionowe zejście na Groń i do chatki. Jutro tu będziemy wchodzić. Co ? My nie damy rady ? Dziś schodzimy. Kofola w chatce i do auta w Stefanovej. O tej porze roku wiosna dopiero tu nadchodzi. Kwiatki i inne porosty dopiero się wykluwają. Lasy liściaste zielenią się od dołu, im wyżej, tym jeszcze szarzej. Jak tu jest na jesieni ? Trzeba to sprawdzić. Uwielbiam, gdy każda wyprawa generuje pomysły na kolejne. Tak jest i tym razem - Wielki Rozsutec i Osnica wędrują do listy miejsc do zwiedzenia. Dopadła mnie tu "algieria" (jak to mawiał mój Dziadek), to co pyliło u nas, zaczyna się tutaj. Jutro wielkie podejście na Chleb. Piękna jest ta Fatra.