Pierwszy weekend w tym roku czas rozpocząć. Padło na Góry Złote. Zazwyczaj jeździmy w piątkowe wieczory, tym razem zdecydowaliśmy się wstać w sobotę o kosmicznej porze 5.00 i pojechać do Lądka Zdroju. Tam mieliśmy zarezerwowany hotelik. Podjeżdżamy o 9 pod ów hotel, drzwi zamknięte, dzwonię na komórkę – cisza. No nic, idziemy. Naszym celem są ruiny zamku Karpień, a później szczyt Borówkowa z wieżą widokową. Zaczynamy niebieskim szlakiem z Lądka, idziemy ładnym lasem lekko pod górę. Pierwszym punktem wartym wspomnienia jest szczyt Trojak i punkt widokowy, z którego widać ośnieżoną Śnieżkę. Tu przepinam się na manualnego Pentaxa 50mm, ostrzy na nieskończoność perfekcyjnie. Później z powrotem na 28mm. W sumie po godzinie dochodzimy do ruin zamku. Gdzieniegdzie widać kępki śniegu, pogoda dopisuje. Ruiny jak ruiny, niewiele już z zamku zostało, niemniej lubimy zwiedzać takie miejsca ukryte w górach. Następnie zielonym szlakiem idziemy na północ i dochodzimy do przepięknej polany, która dosłownie powala z nóg, a z której roztacza się piękny widok na Kotlinę Kłodzką. Nie jestem w stanie zdobyć informacji, jak dokładnie te polany się nazywają, ale na mapie są dość dobrze widoczne między Przełęczą Lądecką a Trawieńską Górą, są one tuż po zejściu z Trawieńskiej. Przerwa. Rozkoszujemy się widokami, bo jest czym. Jest późna zima zamiast wczesnego lata. Żadnych kwiatów, krokusów, przebiśniegów i tym podobnych. Za miesiąc będzie tu zgoła inaczej, a jesienią ? Ho ho, dopiero będzie pięknie. Z Przełęczy mamy jakąś godzinkę na Borówkową. Piękna wieża, czeska, jakżeby inaczej ? Miejsce słynne, tu miały miejsce spotkania opozycyjne w latach 80. XX w. Widok przepiękny na całą okolicę. Wpadła mi w oko Czarna Góra. Masywny szczycik w okolicy. Później już na dziko w dół do Lutynii i do Lądku. Wieczorem spacer po rynku i kawa w części zdrojowej. Ładny ten Lądek, naprawdę warto.
Bardzo lubię to zdjęcie...


Thank you for this post. Good luck.
OdpowiedzUsuńyou`re welcome :)
OdpowiedzUsuń