przeglądałem jeszcze swoje zdjęcia z pobytu w Stanach, są 2, które dobrze zapamiętałem i chcę je opublikować. To pierwsze zostało zrobione w ostatnie popołudnie, niczym w transie pojechaliśmy do Malla robić zakupy - no bo co można innego robić. Chodzimy po tym sklepie, chodzimy, nic nie kupiliśmy, ale głód jest, aby jednak coś kupić. Nagle na pasażu pojawia się stanowisko masażystów. Dwóch kolegów uciekło, ja zdejmuję plecak, wyjmuję aparat i przymierzam się do cyknięcia zdjęcia. Zrobiłem pierwsze, ech... nie tak chciałem, przymierzam się do drugiego, wtem obrócił się jeden z masażystów, zmierzył mnie wzrokiem, zrobiłem zdjęcie, obróciłem się i dawaj do sklepu, wtopiłem się w tłum licząc, że mnie nie pogoni. Myślałem, że mnie zje żywcem. Ale co tam, im więcej wysiłku kosztuje Cię zdjęcie, tym więcej jest dla Ciebie wart.
Drugie zdjęcie to już Frankfurt, czekamy na samolot do Krakowa, jest opóźniony. Idziemy całą naszą czwórką, siedzą 4 panie, my - bez namysłu - siadamy na przeciw. Ja - także bez namysłu - wyjmuję aparat i czekam na dobry moment. Czekam. I czekam i nic. W końcu coś, pstryk. Po 2 lotach już wiele rzeczy jest mi obojętnych... i czasami się nie kryję z pstrykaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz