Nikiszowiec

Ten weekend mieliśmy spędzać w Zubercu i zdobyć Salatin. Deszcze niespokojne. Czyli lipa, siedzimy w domu, ale jak to zwykle bywa, nie wysiedzimy zbyt długo. Dziś niedziela, w sam łobiod, pojechaliśmy na rowerach do Nikiszowca, górnicza dzielnica, nigdy nie byłem, a korciło mnie strasznie. Jak tylko rano nie padało, decyzja była prosta. Było niezwykle. To miejsce ma to coś. Nie wiem jak to opisać, ale wyczuwam bardzo pozytywną energię, ludzie mili, sympatyczni, choć sam nie chciałbym tam mieszkać. Powiem więcej, wrócimy tam - odkryliśmy ciekawą kawiarenkę (takie perełki to lubimy) - Zillmann Tea&Coffee, od nazwiska projektantów całego osiedla. Ponieważ pijemy kawę tylko raz w tygodniu, zazwyczaj w piątkowe wieczory (takie z nas dziwoki, dziś wyjątek - jedziemy do Gliwic do Kafo, a jakże - najlepsza kawa w Polsce) - w najbliższy piątek wieczorem jedziemy do Nikisza, mam nadzieję wrócić w jednym kawałku.