środa, 18 grudnia 2013

Dookoła Tasmanii - dzień 1 - 18.11 - Wylot

8.16 pociąg z Katowic, ruszamy na koniec świata, już drugi raz. Jestem wdzięczny opatrzności, że dostąpiłem zaszczytu odbycia takiej podróży. Łzy rodziców nie pomagają w rozstaniu. Ciężko na sercu, gdyby tylko mogli, lecieliby z nami i nawet przez moment by się nie bali. Przed oczyma mam pożegnanie sprzed 2 lat, kiedy lecieliśmy pierwszy raz. Dziś jest inaczej, mój lot do USA w lutym bardzo wszystkim pomógł. Trudno opisać, co dzieje się w głowie jadąc pociągiem na lotnisko wiedząc ile jeszcze nas czeka. Nie denerwuję się, choć nie spałem najlepiej tej nocy. Do Warszawy docieramy po 3h drogi. Koleje Regionalne, o dziwo czysty normalny pociąg. Warszawa Zachodnia, syf jaki był, jest nadal, taxi, po 20 minutach lotnisko Okęcie. 2 walizki i 2 plecaki. Otwarte jest okienko British Airways, pytam czy można zważyć, 19kg i 16kg, nie ma problemu. Limit jest 23kg. Pani nas zagaduje, od słowa do słowa i mamy już bilety na całą podróż kilka godzin na przód. Były ostatnie 2 miejsca obok siebie na linii Londyn - Sydney. Moja Pani siedzi pod oknem, obiecałem jej.

Gdy to notuję w swoim zeszyciku, jest 12.30, siedzimy na ławce na lotnisku, jestem całkiem spokojny. Lot do Londynu trwał nieco ponad 2 godziny, zaraz jak zaczęli podawać jedzenie, tąpnęło. Steward tylko się uśmiechnął. Lot spokojny, lądowanie też. 3,5 godziny czekania na lot do Sydney. Busem jedziemy na inny terminal. Zupełnie inaczej niż 2 lata temu, mniej ludzi, więcej sklepów. Widzę ponownie Airbusa A380, ale nie tym modelem lecimy, niestety nie tym razem. Momentami czuję się jak w swoim żywiole, taki trans, Oczy dookoła głowy. Jest 22.00, wstałem o 5.30, zmęczenie dopada. Obym usnął w czasie lotu. Na Heathrow jest darmowy internet przez 45 minut. Na skypie kupiłem 400 minut na stacjonarne do Polski za kilkanaście złotych, dzwonię do rodziców, śledzili lot na swoim telefonie (flightaware.com). Później wysyłam mail i zdjęcia. Lot do Singapuru, 12 godzin.

Mnóstwo statków na morzu, w czasie lotu nieco spałem, film urwał mi się między Pragą a Kazachstanem. Dobrze się czuję, fajnie się leciało. +29 st. Celcjusza. Turbulencje były tak naprawdę dwukrotnie, nad Kaszmirem, co typowe i Zatoką Bengalską. Poza tym - nuda. Lecimy Boeningiem 777, mają one gniazdka USB w fotelach, co pozwala ładować telefon/tablet. Eliminuje to problem centrum rozrywki, co prawda są monitorki i można coś dla siebie wybrać, ale co swoje to swoje. British Airways nie popisało się jeśli chodzi o obsługę i poczęstunki. Lufthansa bije na głowę angielskiego przewoźnika. Gdy to piszę, siedzimy w Singapurze, tu też darmowe wi-fi, skype, telefon do domu. Przed nami 7 godzin do Sydney i jakieś 2 godziny do Hobart.

Lot do Sydney wesoły i nudny już nie był, przynajmniej w mojej głowie. Zmęczenie dało znać o sobie. Każde małe turbulencje mocno przeżywałem, momentami pytałem siebie - po co my w ogóle tam lecimy ?, nie lepiej było coś znaleźć w Europie ? Druga doba bez solidnego snu potrafi z człowieka zrobić takiego dziwaka. Najbardziej bujało na Jawą i w centralnej Australii.

Sydney, słonecznie i ciepło. Lądowanie na tym lotnisku to naprawdę super przeżycie. Pas znajduje się tuż przy morzu. Jest 7.00 rano czasu lokalnego. Za 2 godziny lecimy do Hobart. Nie chciało mi się na kontroli ściągać butów, zaraz zostałem poproszony na bok do osobistej, niby przypadkowej kontroli. Pan podał mi tekst do przeczytania, ja mu na to, że znam ten tekst, bo już 2 lata temu go czytałem, niech sprawdza co chce. Lot do Hobart.

Tasmania wita nas gęstymi chmurami, lotnisko w Hobart jest banalne w swojej konstrukcji, pełen minimalizm, jeden pas, budyneczek. Kilkanaście lotów dziennie. Obok wypożyczalnie samochodów, autko zarezerwowane wcześniej online już czekało. Hyundai i20, obowiązkowo automatyczna skrzynia biegów. Jako pierwszą bazę wybrałem New Norfolk.




Jakieś 30 minut drogi na północ od Hobart, tu spędzimy kilka dni, wyleczymy się z jet lagu i pojedziemy dalej. Hotelik, szału nie ma, ale tragedii też. Różnica między Tasmanią a Nową Zelandią widoczna jest już pierwszego dnia i jest ogromna. Jest inaczej, nie tak zjawiskowo na każdym kroku, poza tym tu jest więcej ludzi, takie mam wrażenie. Wg wikipedii, liczba ludności i gęstość zaludnienia statystycznie w Nowej Zelandii jest większa. Nie ma co porównywać. Cała podróż od wyjścia z domu do wejścia do hotelu zajęła 44 godziny. Spaliśmy jakieś 5-6 godzin. 4 loty non stop. Daje w kość. Dla mnie to jak jeden dłuuuugi dzień. Idziemy spać. Po 3 godzinach wstajemy, jest późne popołudnie, wypad do centrum New Norfolk, zakupy i znowu spać. Jutro ruszamy zwiedzać wyspę.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga