pociąg rusza, jest środa 11.04 po południu. Wagon zaraz za lokomotywą, jak to widziałem, przeraziło mnie. Ale trzeba myśleć pozytywnie. Kabina, 3-osobowa, męska, nawet czysta i zadbana. Ja w środku, Pani pod sufitem. Puszczamy kryminał i oglądamy, jakoś tak po godzinie wchodzi pan, zostawia swoje rzeczy i wychodzi, po 30 minutach wchodzi i mówi, że nie będzie nam przeszkadzał i załatwił sobie osobną kabinę, przychodzi opiekun wagonu, zabiera jego ciasteczko, wodę i mówi nam, że trzeba było od razu mówić, że chcemy być sami - what??? Dziwne, ale zabawne. Miła obsługa, to trzeba przyznać. Po 22 spanie, z przerwami.
Jesteśmy w Gdańsku ok 4.30. Wychodzimy i jakie było nasze zaskoczenie, gdy okazalo się, że wysiadamy z ostatniego wagonu. Nie wiem kiedy to się stało, ale gdzieś w trasie wagony są przepinane i pierwszy stał się ostatnim a długi był ten pociąg, a ja całą drogę byłem w strachu....
Teraz tylko szybki marsz i jesteśmy na miejscu. Hotelik ten sam co ostatnio, Happy Seven. Zasypiamy o 6.30. Rano ruszamy na Westerplatte.
Dawno nie byłem w Trójmieście...
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością pooglądałem relację i pooglądam jeszcze :-)
Pozdr.