Zimna Wielka Racza i gorący Przegibek

w sobotę pojechaliśmy w góry przejść to, co zimą nam zostało do przejścia, czyli pętla Kolonia - Wielka Racza - Przegibek - Kolonia. Śniegu mało na dole, już brudny, nieładny, ale powyżej 1000m jeszcze sporo. 1,5h drogi zajeło nam dotarcie do schroniska na Wielkiej Raczy, może już nie schronisko, a iglo. Zimno, bardzo zimno, schronisko nie jest ogrzewane i marzniemy, wiedziałem, że tak będzie, rok temu marzłem, dwa lata temu też. Właściciele nie przejmują się temperaturą. Żeby było śmieszniej, po dotarciu do Przegibka w schronisku jeden gość również głośno narzekał, jak na Raczy ludzie wchodzą z lodem na ubraniach i z lodem wychodzą. Gorąca herbata na Raczy i uciekamy. Idziemy czerwonym, śniegu sporo, jest zmarznięty, raz po raz widać dziury po nogach, ale takie na 1m, niektóre i około 1,5m, ktoś szedł i się zapadał. Mrozu nie ma. Znaki pokazuje 3,15h na Przegibek, my szliśmy godzinę dłużej, zmęczeni, ale zadowoleni trasą. Widoków może nie ma, ale za to jest bardzo zdrowy i gęsty las, co w Beskidzie Żywieckim staje się rzadkością. Na Przegibku, jak zwykle, gorąco i klimatycznie. "Chłopak z gitarą" zasuwa, hałasuje i zachęca innych, aby też śpiewali. Jemy obiad, choć nie planowaliśmy, ale 4h marszu nas zmęczyły. Później nie szlakiem, a trasą schodzimy już do Kolonii. Fantastyczna wędrówka, 8h marszu w sumie, ale zimą warto przejść. Słyszałem, że para turystów zgubiła się na czerwonym szlaku między Raczą a Przegibkiem, wystarczy mapa, albo kompas, jeśli się zgubi, trzeba iść w dół w kierunku północnym i szukać rzeki, reszta już będzie prosta. Szlaku nie zaliczam do mojego "top", który muszę w końcu uaktualnić po Nowej Zelandii, ale był to udany zimowy dzień w górach.

Na pierwszych zdjęciach niezwykły budynek, do któregoś z jakichś nieznanych mi powodów czuję sentyment. Znajduje się on w Rycerce Dolnej.