Pociągiem jechałem ponad 6h, ciekawi ludzie siedzieli, był
pan, który czytał o amerykańskiej piechocie w czasie Drugiej Wojny Św., była
pani, która otworzyła zeszycik i coś w nim notowała. Byłem i ja, czytałem do
pracy rożne dokumenty, ale był czas na rozmyślanie. Myślałem o tym jak to pięknie
mieć tyle kochających osób. Wyjeżdżam na 4 dni, a tyle osób ze mną rozmawiało,
życzyło powodzenia, była to moja żona, rodzice, teściowa, dziadki – to piękne i
wzruszające. Pewne rzeczy dostrzega się dopiero, gdy spojrzy się na nie z innej
perspektywy. Dostrzega się zaangażowanie żony, która zadba o to, by koszule
były wyprasowane, by kanapek nie brakło, bym dobrze się czuł i dobrze wykonał
powierzone mi zadanie w pracy. Dziękuję.
Praga, czwarty raz tutaj, ten sam hotel, ten sam klient.
Pogoda inna, pada, ślisko, śnieg leży. Co robić po wczekowaniu do hotelu ?
aparat i na miasto. Zdecydowałem, że wysiądę na stacji Stare Miasto, rynek – oświetlony, jest ładnie, sporo
turystów, święta idą, mnogość zapachów. Idę pozdrowić Karola na moście, znowu
tutaj, fajnie. Ale pada i jest ślisko, postałem, popatrzałem i do hotelu. Nie ma
sensu moknąć. Jutro jak będzie padało, nie zwiedzam. W pokoju słucham radia
Bayern 3, pasuje jak ulał muzyka, a na korytarzu mieszanka smooth jazzu i
groove. Jest klimat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz