

Wieje niemiłosiernie, wiosna na dobre zawitała w Bieszczady, trawy i drzewa mocno zielone. Docieramy na szczyt Połoniny Caryńskiej (1297m n.p.m.). Znowu tu jestem, jak dobrze. Oglądam Dział, Rawki, patrząc na Pasmo Otrytu myślę sobie, że tam muszę pójść następnym razem. Nigdy tam nie byłem.

Krótka przerwa za kamieniem, mnóstwo zdjęć jak zwykle i schodzimy ze szczytu i kierujemy się zielonym szlakiem do Bacówki Pod Małą Rawką. Byłem tu przedtem 2 razy. Dziś stwierdzam, że to najlepsze schronisko, jakie kiedykolwiek odwiedziłem. Atmosfera, obsługa, czystość - ma wszystko, czego można wymagać od takiego obiektu. Bierzemy pierogi ruskie - b. dobre. Ok. 14.30 ruszamy w dalszą drogę - wejście na Rawki, nie jest to proste, szczególnie po przejściu Caryńskiej, ale nie jest tragicznie. Znów stromo bukowym lasem, ale turystów sporo. Co jest najgorsze w górach ? Burze ? Deszcze ? Nie, wycieczka szkolna. Za nami cisną 2. Jak się później okaże idą tą samą trasą co my. Robimy częste przerwy, ale wchodzimy na Małą Rawkę, wieje. Spoglądam na Dział, ach to była trasa. Chwila przerwy i uciekamy przed wycieczką, która wczłapuje się na szczyt. Na Wielkiej Rawce robimy dłuższą przerwę, wieje bardziej niż na Caryńskiej. Ładuję akumulatory, patrzę i nie mogę się napatrzeć, gdzie nie spojrzeć - pięknie. Jesteśmy sami na szczycie, wszyscy już przeszli, ale ten wiatr. Powoduje uczucie chłodu. Trudno się zdecydować na zejście, ale jest za zimno, mimo że od czasu do czasu zza chmur wychodzi słońce. Zejście do Ustrzyk niebieskim szlakiem jest strome, szczególnie teraz, gdy wczoraj padało a przed nami ok. 40 rozwydrzonych małolatów wyślizgało szlak. W pewnym momencie wchodzimy w las, bardzo lubię to miejsce, las stary i gęsty, momentami, do tego stopnia, że mimo godziny 18 jest ciemno. Mijamy kolejną wiatę, idziemy po drewnianych kładkach, idzie się wyśmienicie. Żadnej dzikiej zwierzyny, szkoda, bo miejsce wyborne. Polecam. Idąc lasem dochodzimy do potoku Rzeczyca, kładka i jesteśmy na parkingu. Teraz spory kawałek asfaltem, ale szybko nam to schodzi, jesteśmy zadowoleni. Świetna wyprawa, pogoda w końcu dopisała. Niemal równo 10h na trasie. Myślę, że wyprawa zasługuje na 3.cie miejsce w moim TOP. 16km dziś, w sumie 75km. Jutro w planie Grób Hrabiny i jak pogoda dopisze - źródło Sanu. Już się cieszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz