Budzik dzwoni o 5.20, wstajemy. Patrzę za okno, świeci słońce, czyli idziemy. Przed snem czytałem jeszcze przewodnik "Bieszczady z plecakiem" wyd. Bezdroża (rewelacja) i analizowałem trasę. Autor proponował wejście od Jawornika i zejście przez Rawki. Poszedłem się myć i Opatrzność mnie oświeciła - wybierz krótszą drogę, wchodź od Rawek, jest nieco krócej. Posłuchałem, 15h później już wiedziałem, że to była genialna decyzja. Wyjazd z Wołosatego o 6.30, późno, chciałem wyjść na trasę o 6. Szkoda, chcemy kupić jeszcze chleb, bo ze sklepami tu krucho, ze wszystkim zresztą, ale to jest właśnie piękne. Dojeżdżamy do Brzegów Górnych - patrol Straży Granicznej nas zatrzymuje, co za pech. 10min stracone, puszczają nas, wszystko ok. Za chlebem też jeździmy, w końcu kupuję.
O 7.30 ruszamy. Dział - piękny teren.
Na znaku pisze, że na Małą Rawkę 3h15. Idziemy bukowym lasem, po lewej towarzyszy nam Połonina Wetlińska, po prawej - pasmo graniczne i gęste lasy. Od czasu do czasu wychodzimy z lasu i wyłaniają się widoki. Mnóstwo jagód wokół nas, ale jeszcze zielone. W pewnym momencie mijamy 2 Słowaków, idą z Kremenaros. Tempo dobre, ale zdajemy sobie sprawę, że 30km dziś trzeba przejść, a tu dopiero 9 rano. Po jakichś 2h45 wchodzimy na Małą Rawkę, oooo co za widok, słońce grzeje, kilka krzykaczy na szczycie, jeden pan pyta mnie o ogień, mówię, że nie mam jednocześnie informując go, że tu się nie pali. Uciekł. Dłuższa przerwa, bo widoki są nieziemskie, całe połoniny, Tarnica, Szerokie Wierchy i pas graniczny. Ale musimy iść dalej, po 30min. Wielka Rawka, betonowy posąg jeszcze stoi, ale już uboższy niż 2 lata temu. Jest jeszcze piękniej, chciałoby się zostać na długo, ale siadamy, kilka SMS, jemy, robimy zdjęcia i podziwiamy. Wiem, że tu wrócę w tym roku. Nie mam wyjścia, jest po prostu ładnie. Ruszamy w dalszą drogę, na Kremenaros. Byłem tam podczas swojego pierwszego pobytu w Bieszczadach. Przejście z Rawki na Kremenaros jest w kształcie litery "U" i był to najbrzydszy kawałek dzisiejszej wyprawy. Docieramy w końcu do celu, jest południe, znaki informują, że do Rabiej Skały jest 5h, a przewodnik pisze, że do auta z Rabiej jeszcze 2h45. Czyli o 20 finisz. Dzień jeden z najdłuższych w roku, kto mnie goni ? Zatrzymujemy się na dłużej w tym wyjątkowym miejscu, gdzie stykają się granice 3 państw, choć widoki żadne.
W końcu ruszamy w nieznane, czyli niebieskim szlakiem na Rabią Skałę pasem granicznym. Wiele nasłuchałem się opowiadań, że ten teren jest dziki i rzadko uczęszczany. Idziemy. Istotnie, krzewy po pas, paprocie mają po 1,5 metra, słabe widoki, wokół nas las, ptaki śpiewają i ani żywej duszy. Jakieś 30 min. od Kremenaros pojawia się polana, widzę z daleka, że coś czarnego leży na drodze i dynamicznie się rusza. Dziewczyna puszcza mnie pierwszego. Ja sobie myślę, że zanim spłoszę, robię zdjęcia tego czegoś. Zaczynam gwizdać, nic. OK, zbliżamy się. Nagle z trawy wystają 2 ludzkie ręce. To patrol słowackich policjantów opalał się na polance, wnioskuję, że turysta w tym miejscu to rzadkość. Pytają ile osób na Kremenaros, odpowiadam, że 3. Mijamy okoliczne szczyty - Kamienna, Hrubki, puste piękne bukowe lasy, niby ciągle to samo, ale jednak niezwykłe. Jak pisze w przewodniku niektóre fragmenty lasów mają charakter pierwotny w Karpatach, to trzeba zobaczyć. Między Czerteżem a Hrubkami znajduje się grób radzieckiego żołnierza. Miejsce niezwykłe na taki spoczynek.
W końcu docieramy to szczytu Czerteż, z którego odchodzi szlak zielony na Słowację. Zmęczenie zaczyna doskwierać coraz bardziej, mamy 17km w nogach, ale Czerteż zdobywamy 1h szybciej niż pokazywały to znaki. Docieramy do siodła pod Czerteżem, jestem tam szałas. Sama przełęcz zarośnięta, tu nikt nie chodzi! Chwila przerwy, wiemy jedno, rozpoczyna się podejście na Rabią Skałę - 5km, nie będzie łatwo. Słyszę odgłos motoru, tuż przed szczytem Borsuk mija nas Strażnik Graniczny na quadzie patrolujący teren, była to ostatnia osoba na szlaku, którą spotkaliśmy. Wejście na Czoło, poważne kłopoty, trzeba oszczędzać wodę, ale nogi nie chcą pracować, niezwykle strome wejście, tracimy siły i czas. W bólach wchodzimy na szczyt, nic specjalnego, pełno much i wielkich krzewów. Wszędzie pusto, słychać tylko ptaki, zmęczenie nie pozwala się tym cieszyć. Na Czole dłuższy odpoczynek, wejście kosztowało nas sporo sił. Na wysokości 1169m.n.p.m jest punkt widokowy na góry słowackie. Jest to jeden z 2 szczytów Rabiej Skały, już wiem, że właściwy szczyt jest blisko. Tuż przed szczytem jest ładna polana, na której koniecznie trzeba się zatrzymać, bo piękne widoki na połoniny i Słowację, my idziemy dalej i jest! Szczyt. Godzina 15.45. Przejście z Kremenaros zajęło nam 3h45 zamiast 5h jak na znaku. To musi kosztować siły. Ledwo stoję na nogach. Moja dziewczyna mówi, że nic ją nie boli. Robot? Oszczędzamy wodę, bo jej brakuje, zjadamy po Marsie, bo dużo magnezu, ale marzy mi się zimna Cola.
Przez cały dzień towarzyszą nam chmury na przemian ze słońcem, ale co ważne - ciągle wieje przyjemny wiatr, który orzeźwia. Opatrzność czuwa. W trakcie marszu dyskutowaliśmy nad podwożeniem turystów, a gdyby tak zatrzymała na Straż Graniczna, wylegitymowała, a ten nas "podróżnik" byłby kimś podejrzanym np. z Czeczenii ? Mielibyśmy problem. Ciekawa kwestia, brać kogoś, pomagając mu, czy lepiej nie ryzykować ? Chyba dla świętego spokoju nie będziemy zabierać stopowiczów wiedząc, że kontrola tu jest dość częsta podobnie z emigrantami zza wschodniej granicy.
Ruszamy z Rabiej żółtym szlakiem w kierunku Paprotnej, bukowy las, śpiew ptaków, szum drzew - to nasi współpodróżnicy. Jest pięknie. Robimy częste przerwy, zjadamy resztki pożywienia, oszczędzamy wodę. W końcu ostatnie podejście na Jawornik. Taki dziwny ten szczyt, ale ma coś w sobie urokliwego, wszędzie drzewa, stare drzewa i brak ludzi. Kolor szlaku zmienia się na zielony i ostro w dół do Wetliny. Ostro - mało powiedziane, niemal pionowo. Jak dobrze, że rano zmieniłem decyzję. Tak strome wejście na początku 30km trasy jest niezwykle męczące, nie polecam nikomu wchodzenia na tę trasę od strony Jawornika. No chyba, że celem jest tylko Rabia Skała. W końcu widać ulicę i otwarty sklepik. Cola. 1km drogą do samochodu, który czekał na nas na parkingu Hotelu Górskiego. Koniec trasy.
WOW, co to był za maraton. Niezwykła trasa, jedna z najtrudniejszych i najdłuższych w karierze. Zmęczenie i czas nie pozwalało do woli zachwycać się przyrodą, ale czuć tęsknotę za tymi lasami, które rosną tam samotne. Zjadamy obiad na Caryńskiej, sprawdzamy prognozę i do domu. Dziś 31km, w sumie w Bieszczadach - 38. Oby tak dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Adršpach
(1)
Albania
(39)
Alpy
(9)
Alpy. UFO
(1)
Australia
(82)
Austria
(18)
B&W Photo
(132)
Babia Góra
(4)
Bałtyk
(1)
Barcelona
(22)
Beskid Makowski
(1)
Beskid Mały
(5)
Beskid Niski
(29)
Beskid Sądecki
(3)
Beskid Śląski
(16)
Beskid Śląsko-Morawski
(17)
Beskid Wyspowy
(4)
Beskid Żywiecki
(97)
Będzin
(1)
Białoruś
(4)
Biebrza
(10)
Bielsko Biała
(21)
Bieszczady
(28)
Bory Stobrawskie
(3)
Bory Tucholskie
(7)
Boże Narodzenie
(13)
Bratysława
(1)
Broumowskie Ściany
(2)
Bryan Adams
(3)
Brzeźno
(2)
Bytom
(1)
Chorwacja
(8)
Chorzów
(3)
Chudów
(1)
Cieszyn
(11)
Czechy
(60)
Częstochowa
(5)
Dolina Baryczy
(7)
Dolinki Krakowskie
(1)
Dolomity
(11)
dżungla
(10)
fotografia
(5)
Francja
(13)
Gdańsk
(7)
Gdynia
(1)
Gliwice
(7)
Goczałkowice
(4)
golf
(2)
Gorce
(1)
Góra Św. Anny
(6)
Góry Bardzkie
(3)
Góry Bialskie
(4)
Góry Bystrzyckie
(8)
Góry Choczańskie
(4)
Góry Izerskie
(29)
Góry Kaczawskie
(3)
Góry Kamienne
(1)
Góry Ołowiane
(1)
Góry Orlickie
(2)
Góry Sanocko-Turczańskie
(1)
Góry Słonne
(4)
Góry Sowie
(9)
Góry Stołowe
(6)
Góry Sudawskie
(1)
Góry Świętokrzyskie
(2)
Góry Wałbrzyskie
(1)
Góry Wsetyńskie
(1)
Góry Złote
(9)
GR 20
(10)
Hiszpania
(22)
Holandia
(1)
Indonezja
(36)
Istebna
(2)
Jeseniki
(11)
Jura Krakowsko-częstochowska
(9)
kajaki
(5)
Karkonosze
(3)
Katowice
(14)
kawa
(1)
Kędzierzyn Koźle
(1)
Klimkówka
(1)
Kłodzko
(1)
Kobiór
(4)
Korona Gór Polski
(1)
koronawirus
(10)
Korsyka
(13)
Kraków
(12)
Kruger
(3)
Kudowa Zdrój
(1)
Kuraszki
(3)
Lądek Zdrój
(3)
Leśne portrety
(2)
Liswarta
(3)
Litwa
(1)
Lubiąż
(1)
Lublin
(1)
Luciańska Fatra
(5)
Łańcut
(1)
Łężczok
(1)
Łódzkie
(7)
Magura Spiska
(2)
makro
(40)
Mała Fatra
(17)
Mała Panew
(1)
Małe Karpaty
(2)
Masyw Śnieżnika
(7)
Mikołów
(2)
Morawy
(17)
Moszna
(1)
namiot
(3)
Narew
(1)
nba
(1)
Niemcy
(4)
Nikiszowiec
(4)
Nowa Zelandia
(108)
Nysa
(1)
Odra
(1)
Ojców
(1)
Opolskie
(17)
Osówka
(1)
Ostrawa
(3)
OverlandTrack
(8)
Paczków
(1)
Pasmo Jałowieckie
(2)
Pazurek
(1)
Piłka Nożna
(1)
Podlasie
(47)
podróże
(6)
Pogórze Izerskie
(4)
Pogórze Kaczawskie
(72)
Pogórze Przemyskie
(1)
pokora
(1)
Praga
(20)
Promnice
(1)
Przedgórze Sudeckie
(3)
Przemyśl
(1)
Pszczyna
(11)
Pustynie
(1)
Puszcza Augustowska
(9)
Puszcza Białowieska
(14)
Puszcza Kampinoska
(1)
Puszcza Knyszyńska
(9)
Puszcza Niepołomicka
(2)
Puszcza Solska
(1)
Puszcze Polski
(27)
Racibórz
(2)
rower
(152)
Roztocze
(6)
różne
(164)
RPA
(68)
Ruda Śląska
(2)
Rudawy Janowickie
(5)
Rudy Raciborskie
(34)
Rwanda
(18)
Rybna
(1)
Rybnik
(3)
Rzeszów
(2)
safari
(2)
Singapur
(3)
Słowacja
(55)
Słowacki Raj
(2)
Sopot
(2)
street
(122)
Strzelce Opolskie
(1)
Suazi
(4)
Sudety
(23)
Sudety Wschodnie
(11)
Sumatra
(35)
Suwalszczyzna
(2)
Szałsza
(1)
Szklarska Poręba
(1)
Szlak Orlich Gniazd
(2)
Śląsk
(36)
Świętokrzyskie
(7)
Tarnowice
(1)
Tarnowskie Góry
(4)
Tasmania
(81)
Tatry
(38)
Tatry Bielskie
(1)
Tatry Niżne
(12)
Tatry Zachodnie
(25)
Toruń
(1)
Toszek
(4)
Trójka
(1)
Turcja
(2)
Tychy
(1)
Uganda
(32)
Ukraina
(7)
USA
(29)
Ustroń
(1)
Warszawa
(8)
Wenecja Opolska
(3)
Wiedeń
(1)
Wielka Fatra
(21)
Wielkopolska
(1)
Wigry
(2)
Włochy
(13)
Włocławek
(2)
Wrocław
(5)
WTR
(4)
wwe
(4)
WWE Smackdown World Tour 2011
(4)
Zabrze
(3)
Ząbkowice Śląskie
(1)
Zborowskie
(2)
Złote Hory
(1)
Złoty Stok
(1)
zmiana
(4)
Żelazny Szlak Rowerowy
(1)
Żywiec
(2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz