czyli lublinieckie lasy. Jak mogliśmy tutaj nie przyjeżdżać? nie pojechaliśmy w miniony weekend na Kaczawę, bo pogoda niepewna, bo w domu trzeba by ogarnąć kilka rzeczy. W ten weekend też bez Kaczawy. Jak nie Kaczawa, to co? mapa, analiza, padło na parking pod Lublińcem. Byliśmy tu może raz... jak to możliwe? wysiadamy z auta na leśnym parkingu - sam fakt, że one są, to już coś oznacza. Jak tu cicho, ładnie i spokojnie. Odkrywam, że lasy naturalna dają mi energię, lasy gospodarcze ją zabierają. Idziemy. Słońce ładnie świeci, czuć wiosnę. Mapy mówią, że idziemy przez stanowisko różanecznika. Ani śladu, ani opisu na miejscu. A później perełka - Wydma Dziewcza Góra. Nie ma tam piasku, no może pod ziemią, bo rosną sosny, ale cudne runo, słońce przebija się przez drzewa, wspaniale się idzie. Jest i osada o takiej nazwie... tam mieszkać... no właśnie, fajnie to wygląda, a w praktyce? chyba tak fajnie to nie jest. Sam nie wiem, ale posmakowałbym tego. Pięknie jest. Jednym okiem zerkam na Players, święto golfa. Mają być burze, a to niedziela, czyli czwarta runda. Ten gold nam wpadł przed covidem i trzyma nadal. Weekend bez golfa? nie da się. Niedziela, to runda finałowa. Czwartek? trzeba spojrzeć jak grają. Żyję PGA, tym, co tam się dzieje. Piłka nożna? przeszło. Premiere League? chyba przechodzi. Zostaje Liga Mistrzów, która w tym roku jest ciekawa, no i golf. O WWE nie mówię, bo jest zawsze. Ładny las, cudowny las, nie to, co ostatnio. Jest alternatywa do opolskich Łazisk. Obiad chcemy zjeść w Tworogu, ale milion aut, więc jemy w Toszku, tak często tam jesteśmy. Wspaniała niedziela, po trudnym tygodniu i przed trudnym kolejnym. Ale dziś już piątek, jutro pogoda, odpoczniemy.