pierwszy wyjazd nowym Kiwi. Rowery na dachu, jedziemy do wioski, o której usłyszałem w Ostrawie. Tak blisko domu! Ale jaka różnica! mijamy to, co lubię - Rudy Raciborskie, później granica i... to są Morawy. Tak tak, północno-wschodnie Morawy. Morze żółtego rzepaku dookoła. Nowym autem, stres, aby gdzieś źle nie stanąć, czy nie zahaczą, czy nie porysują. Przycisk taki, przycisk śmaki. Wyjeżdżamy z miasta. Czechy, to ponumerowane drogi rowerowe. Wystarczy spojrzeć na plan, jaki numerem się jedzie i później niczym na autopilocie. Jaki komfort jeżdżenia! w dodatku wszędzie pusto. Pierwszy stop to wieża widokowa Hanse Kudlicha. Roztacza się widok na okoliczne łąki. Tu pojawił się mi pomysł powrotu w te okolice zimą. Obskoczymy okoliczne wieże i klasztory. Będzie rewelacyjnie! Jedziemy 6159 przez lasy, ptaki śpiewają, słońce przygrzewa. Sielanka. Mix Kaczawy i Moraw. Lepiej być nie może. Dziś około 60km, bez presji, bez pośpiechu, pełen relax. I da się tu odpoczywać. Zawitaliśmy przypadkiem ponownie do Horni Benesova, byliśmy tu rok temu jadąc z Opawy. Szukamy jakiejś restauracji, a tu nic. Kebab. No niestety, poszukamy dalej. Za tą wioską czeka nas najtrudniejszy podjazd i wcale nie jest on jakiś stromy, ale wiedzie przez pastwiska, obok byki, a my kręcimy po błocie. Wjeżdżamy na 503... bunkry z prawej strony. Jakbym był w Izerach! Kombinacja wrażeń, doznań no i emocji - to przez auto. Genialnie, po prostu genialnie. Mamy tu nocleg zarezerwowany w czerwcu, trochę w ciemno, ale już się cieszę. Nie ma róży bez kolców. Przyjechaliśmy do Krnova down town. Chcemy zjeść. Restauracja jedna - nie ma obiadów, tylko picie. Druga, trzecia - to samo. No wiecie co? W końcu znajdujemy grecką restaurację. Biorę co jest. Było dobre! Cóż - to był fantastyczny dzień, jakże potrzebny po niezwykle trudnym tygodniu, w którym każdego dnia coś robiliśmy wieczorem i nie było to jeżdżenie na rowerze. Ten tydzień - był podobny, ale już niemal wszystko wyprostowane. Och jak dobrze. Czas cieszyć się normalnością.





















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz