21.12
zamknąłem wieczorem laptop, koniec pracy, czas odpocząć (dopiero co wróciłem), bo ostatnie 3 tygodnie dały mi solidnie w kość. Fajna praca, ale jest jej sporo. Nie dostrzegam typowego zwolnienia tematów, jak to było rok temu. Znak czasów?
22.12
jak co roku, to musi być i trwać. Rano Pani wyrzuca mnie przy moim Parku. Idę o 7 rano, odwiedzam miejsca mojego dzieciństwa i nie tylko. Piję kakao z Rodzicami, idę pomlać mak, przez szkolne podwórko. Moja podstawówka. Tyle wspomnień... piękne czasy. Za każdym razem przypomina mi się, jak chodziłem do kiosku Ruchu za szkołą. Oglądałem wtedy czasopisma 64plus4 i Bajtek. Niewiele rozumiałem co tam piszą, ale temat mnie kręcił. Jak miałem dość odłożonych pieniędzy, to kupowałem gazety. Warto było. Później z Tatą do piwnicy, pogaduchy, wziąłem chałki na makówki i do domu.
23.12
Ha! jak co roku - Pani skończyła w kuchni, w 357 trwa licytacja, a my na kawę bez cukru. W tym roku wyjątkowo inaczej, no bo jeszcze po telefon. Taki mi się ubzdurało, żeby go sobie wymienić. Przyznaję, miałem wyrzuty sumienia... no ba jak to. Ale kupiłem. Dziś sobie uzmysławiam instalując niezbędne do życia aplikacje, jak bardzo to życie się zmieniło. Jak ciężko by się żyło, gdyby tych wszystkich appek nie było - uber, booking, allegro, mpaye i inne. Niesamowite. Ci, którzy tego nie używają stają się mimo wszystko współczesnymi analfabetami. No, ale o Świętach. Na koniec spacer po Parku, tym samym, co wyżej. To musi być. W domu, Pani do kuchni, ja w telefon - instalowanie. Ledwo co przeniosłem dane na komputerze na nowe dyski, teraz przeprowadzka na telefonie. Co za klimat! Śniegu, który zalegał metrami już nie ma.
24.12
Jak to Mama mówiła, jak coś robisz dziś, będziesz robił cały rok. Więc wszystkiego po trochu. Makówki już są. Niech to będą spokojne zdrowe Święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz