17. września.
Czyli kolejna męka. Tak tak, tutejsze góry nie wybaczają. Śpimy w Gjirokaster u gościa, który na imię ma Maradona. Zapytałem, czy to jego przezwisko, czy prawdziwe imię. Mówi, że prawdziwe. Wczoraj spojrzeliśmy na prognozę pogody, w sobotę i niedzielę ma padać, to oznacza, że dziś ma być dobra pogoda. Pani mówi, to zrobimy Lalucit. Hmmm no w sumie czemu nie? Maradona do śniadania zaprosił na ósmą. Trzeba przyznać, że nie ma wstydu. Albański standard - coś w stylu racuchów, owoce, jajka, dżem, wybitnie dobry biały ser. Czego trzeba więcej? No aby nie było to w wielkościach głodowych, a nie jest. Po śniadaniu Maradona mówi swoim łamanym angielskim - „I memory you, if maybe problem, call me, I memory you”. Zrozumiałem. Jedziemy wspaniałą drogą asfaltową do wioski Saraqinisht, otacza nas niezwykła kolekcja barw - czarne wypalone trawy i drzewa, na niektórych drzewach ostaly się liście żółte, zielone i czerwone, błękit nieba i żółte góry. Co za kompozycja. Wciąż nie rozumiem (i pewnie nie zrozumiem) co ludzie widzą w centrum Gjirokaster, gdy kilkanaście kilometrów obok są takie perełki. Jest upalnie, po 9 ruszamy. Przed nami podejście pod monastyr, a później… 800 metrów w pionie z 1200 na 2000, dosłownie - ściana. Pusto, cicho, pięknie. Do monastyru mamy jakieś półtorej godziny, ale ale myślałem, że to jakiś murowany kościół. Z tego co widzimy, to jaskinia i w niej zrobiony jest kościół. Patrzymy na nasze zmęczenie i decydujemy się tam nie podchodzić. To co najmniej pół godziny, a przed nami, no właśnie - ściana i to płaczu. Gdzieś zgubiliśmy ścieżkę, trochę nam zajęło znalezienie „szlaku”. Wpadam na pomysł, by podzielić to podejście na mniejsze odcinki, takie zboczenie zawodowe. Mając 7 litrów wody - a tu nosimy butlę słodkiego napoju, by nie upijać się tylko wodą, działamy tak - co 200 metrów przewyższenia robimy postój, pijemy, idziemy kolejne 200 metrów. Chyba o tym jeszcze nie pisałem - używam appki mapy.cz, ich map topograficznych na bazie openstreetmap, bez tego nie przejdziesz tutejszych gór. System nawadniania działa. Jest piekielnie ciężko, na szczęście i dziś Opatrzność nas wspiera, nadeszły chmury, na tyle gęste, że zrobiło się rześko. Upał minął, bo gdyby przyjrzało słońce na ścianie, to byłoby z nami krucho. Upały tutaj o tej porze roku są nie do zniesienia, strumieni brak, a dzień jest jeszcze na tyle długi (o 19 jest już ciemno), że można dłuższe trasy przejść. Patrzę na mapę, teraz, w domu. 49% nachylenia. Kosmos. Od 1800 metrów skręcam na prawo coraz bardziej trawersując, ścieżki i tak nie widać. Jest trawa, kamienie i nachylenie. Po około 5 godzinach wchodzimy na szczyt, widok - wspaniały. Patrzę na grzbiet z Dhembelitem, który zaszedł mi za skórę i kosztował wiele wysiłku. Oczywiście jesteśmy sami, przez cały dzień mignął nam dosłownie jeden pasterz. Siedzimy na szczycie z pół godziny, video whats app do Rodziców, niech popatrzą sobie na góry na żywo. W plecaku przemyciłem butelkę Coli i jeden z dwóch hitów dnia - puszkę Schweps bitter lemon. Po takim podejściu smakuje cudownie, a smak zostaje w ustach na długo. Nie mogę nacieszyć się widokiem, jest cudowny. Do tego rześki wiatr. Wiemy już, że nie pójdziemy na Maja Drites. Nie warto. Przyjemność kosztuje, choć zapłaciłbym, jednak widoki i doznania będą podobne jak dziś. Mam wrażenie, że mocno eksploatujemy nasze organizmy, nie dając im dostatecznie dużo czasu na regenerację. Dwa tygodnie, przestałem liczyć, ale siedem szczytów, każdy w upale i wymagający. Pora nieco odpocząć. Góry i widoki w południowej Albanii są ładne, ale monotonne. Wiem, co mówię. Żal zatem odchodzić ze szczytu, który tyle nas kosztował, szczególnie ten rejon jest wyjątkowy - pasma górskie między Permet a Gjiro. Puste, trudne, ale piękne. Gdybym miał tu jeszcze przyjechać - na co się nie zanosi, ale gdyby - pokusiłbym się o wejście na Maja Poliçanit. Trzydniowa komfortowa trasa, warto rozważyć. Po 15-tej zaczynamy zejście, Pani narzuca tempo. Upał wraca, na szczęście wiem, że potrwa on do 16, później słońce szybko zmierza ku zachodowi. Niemniej i tak jest upał. Jak ja bym chciał wskoczyć w jakiś strumyk się umyć i schłodzić… możesz pomarzyć. Mamy solidny zapas wody, cała butelka 1,5 litrowa jest nietknięta. Po 17-tej jesteśmy przy aucie skonani. Oczywiście nauczeni doświadczeniem i swoją głupotą sprzed lat - w bagażniku mamy swój barek, napojów pod dostatkiem. Na przedmieściach Gjiro w promieniu 50 metrów załatwiamy co trzeba - zakupy w Spar, obiad, wyśmienite nektarynki i kawa, która jest drugim hitem dnia. Do hotelu wracamy po ciemku, nie chcieliśmy tego robić i nie warto. W centrum na ulicach za kierownicą jest wielu oszołomów, którzy potrafią na pełnym gazie wjechać na rondo… ufff. Cudowny dzień, piękna i przedostatnia góra na naszej ekspedycji. Czas na odpoczynek i sesje fotograficzne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Adršpach
(1)
Albania
(39)
Alpy
(9)
Alpy. UFO
(1)
Australia
(82)
Austria
(18)
B&W Photo
(132)
Babia Góra
(4)
Bałtyk
(1)
Barcelona
(22)
Beskid Makowski
(1)
Beskid Mały
(5)
Beskid Niski
(29)
Beskid Sądecki
(3)
Beskid Śląski
(16)
Beskid Śląsko-Morawski
(17)
Beskid Wyspowy
(4)
Beskid Żywiecki
(97)
Będzin
(1)
Białoruś
(4)
Biebrza
(10)
Bielsko Biała
(21)
Bieszczady
(28)
Bory Stobrawskie
(3)
Bory Tucholskie
(7)
Boże Narodzenie
(13)
Bratysława
(1)
Broumowskie Ściany
(2)
Bryan Adams
(3)
Brzeźno
(2)
Bytom
(1)
Chorwacja
(8)
Chorzów
(3)
Chudów
(1)
Cieszyn
(11)
Czechy
(60)
Częstochowa
(5)
Dolina Baryczy
(7)
Dolinki Krakowskie
(1)
Dolomity
(11)
dżungla
(10)
fotografia
(5)
Francja
(13)
Gdańsk
(7)
Gdynia
(1)
Gliwice
(7)
Goczałkowice
(4)
golf
(2)
Gorce
(1)
Góra Św. Anny
(6)
Góry Bardzkie
(3)
Góry Bialskie
(4)
Góry Bystrzyckie
(8)
Góry Choczańskie
(4)
Góry Izerskie
(29)
Góry Kaczawskie
(3)
Góry Kamienne
(1)
Góry Ołowiane
(1)
Góry Orlickie
(2)
Góry Sanocko-Turczańskie
(1)
Góry Słonne
(4)
Góry Sowie
(9)
Góry Stołowe
(6)
Góry Sudawskie
(1)
Góry Świętokrzyskie
(2)
Góry Wałbrzyskie
(1)
Góry Wsetyńskie
(1)
Góry Złote
(9)
GR 20
(10)
Hiszpania
(22)
Holandia
(1)
Indonezja
(36)
Istebna
(2)
Jeseniki
(11)
Jura Krakowsko-częstochowska
(9)
kajaki
(5)
Karkonosze
(3)
Katowice
(14)
kawa
(1)
Kędzierzyn Koźle
(1)
Klimkówka
(1)
Kłodzko
(1)
Kobiór
(4)
Korona Gór Polski
(1)
koronawirus
(10)
Korsyka
(13)
Kraków
(12)
Kruger
(3)
Kudowa Zdrój
(1)
Kuraszki
(3)
Lądek Zdrój
(3)
Leśne portrety
(2)
Liswarta
(3)
Litwa
(1)
Lubiąż
(1)
Lublin
(1)
Luciańska Fatra
(5)
Łańcut
(1)
Łężczok
(1)
Łódzkie
(7)
Magura Spiska
(2)
makro
(40)
Mała Fatra
(17)
Mała Panew
(1)
Małe Karpaty
(2)
Masyw Śnieżnika
(7)
Mikołów
(2)
Morawy
(17)
Moszna
(1)
namiot
(3)
Narew
(1)
nba
(1)
Niemcy
(4)
Nikiszowiec
(4)
Nowa Zelandia
(108)
Nysa
(1)
Odra
(1)
Ojców
(1)
Opolskie
(17)
Osówka
(1)
Ostrawa
(3)
OverlandTrack
(8)
Paczków
(1)
Pasmo Jałowieckie
(2)
Pazurek
(1)
Piłka Nożna
(1)
Podlasie
(47)
podróże
(6)
Pogórze Izerskie
(4)
Pogórze Kaczawskie
(72)
Pogórze Przemyskie
(1)
pokora
(1)
Praga
(20)
Promnice
(1)
Przedgórze Sudeckie
(3)
Przemyśl
(1)
Pszczyna
(11)
Pustynie
(1)
Puszcza Augustowska
(9)
Puszcza Białowieska
(14)
Puszcza Kampinoska
(1)
Puszcza Knyszyńska
(9)
Puszcza Niepołomicka
(2)
Puszcza Solska
(1)
Puszcze Polski
(27)
Racibórz
(2)
rower
(152)
Roztocze
(6)
różne
(164)
RPA
(68)
Ruda Śląska
(2)
Rudawy Janowickie
(5)
Rudy Raciborskie
(34)
Rwanda
(18)
Rybna
(1)
Rybnik
(3)
Rzeszów
(2)
safari
(2)
Singapur
(3)
Słowacja
(55)
Słowacki Raj
(2)
Sopot
(2)
street
(122)
Strzelce Opolskie
(1)
Suazi
(4)
Sudety
(23)
Sudety Wschodnie
(11)
Sumatra
(35)
Suwalszczyzna
(2)
Szałsza
(1)
Szklarska Poręba
(1)
Szlak Orlich Gniazd
(2)
Śląsk
(36)
Świętokrzyskie
(7)
Tarnowice
(1)
Tarnowskie Góry
(4)
Tasmania
(81)
Tatry
(38)
Tatry Bielskie
(1)
Tatry Niżne
(12)
Tatry Zachodnie
(25)
Toruń
(1)
Toszek
(4)
Trójka
(1)
Turcja
(2)
Tychy
(1)
Uganda
(32)
Ukraina
(7)
USA
(29)
Ustroń
(1)
Warszawa
(8)
Wenecja Opolska
(3)
Wiedeń
(1)
Wielka Fatra
(21)
Wielkopolska
(1)
Wigry
(2)
Włochy
(13)
Włocławek
(2)
Wrocław
(5)
WTR
(4)
wwe
(4)
WWE Smackdown World Tour 2011
(4)
Zabrze
(3)
Ząbkowice Śląskie
(1)
Zborowskie
(2)
Złote Hory
(1)
Złoty Stok
(1)
zmiana
(4)
Żelazny Szlak Rowerowy
(1)
Żywiec
(2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz