poniedziałek, 25 października 2021

Albania - dzień 9 - Dardhë - Partizanit (2416m)

Land Rover przyjechał pod nasz hotel punktualnie o 6 rano, jeszcze było szaro. Kierowcę z autem załatwiła właścicielka hotelu. Zawiezie on nas do wioski Dardhë, oddalonej od Gramsh o 31km. Droga jest w stanie beznadziejnym, zatem off road i właśnie Land Rover. Rzuca, buja, trzęsie, a na dodatek kierowca ani w ząb po angielsku. Mało tego, podejrzewam, że nie potrafi napisać niczego na Google Translator, czyli naszym podstawowym narzędziu komunikacji. Jednak muszę przyznać, auto prowadzi jak zawodowiec. Nie przypuszczałem, że samochód może być tak nachylony i jeszcze jechać. Jedziemy przez totalną dzicz, glina, błoto, gęste zarośla. Sytuację utrudnia fakt, że wczoraj lało kilka godzin. Na szczęście z nikim się nie mijamy. Aaaa no i jeszcze jedno, pan kierowca dla skupienia puścił sobie albańskie folki w radiu. I tak jedziemy półtorej godziny. Koszmar. Jednak tym sposobem zaoszczędzimy jeden dzień naszego pobytu. Pierwotnie chcieliśmy na Partizanit wejść w dwa dni. Mijamy miejsce, gdzie chcemy wysiąść, on jedzie dalej. Mówię drugi raz - stop, coś tam gada po albańsku, ale nic nie rozumiem. Piszę mu na translatorze, że do auta zejdziemy o 18, on zaczyna polemizować. I co teraz? Ostatecznie kiwa głową, że będzie na nas czekał. Zatem ruszamy. Mamy jakieś 45 minut spóźnienia wg naszego planu, ale nadrobimy na trasie. Taaa... na trasie. Jest tylko jeden słupek ze strzałką pokazujący, że na szczyt jest 7km. Sęk w tym, że ścieżki tez trzeba szukać, a na to schodzi trochę czasu. Jest bardzo trudno. Różnica wzniesień robi swoje, ale także nawierzchnia, po której wchodzimy. Nie są to wbite kamienie w ziemie. Bardzo często są to porozrzucane głazy i piarg. W pewnym momencie szukałem ścieżki, wspiąłem się po piargu, nagle widzę jak cała ściana żwiru się osuwa... i na szczęście na tym się skończyło. Przez pierwszą część wejścia nie spotykamy nikogo. Jednak nagle kątem oka widzę czarną postać idącą za nami. Zbliża się do nas szybkim krokiem, jak my się męczymy na podejściu. To młody chłopak, ja wiem - w wieku może 10-12 lat, pasterz, w bluzie Gucci. Nie rozumie po angielsku, przypuszczam, że nie umie czytać i pisać. Pokazuję mu dokąd idziemy, coś tam jęknął. Idzie przed nami. Myślę sobie zwykle w takich momentach w górach, że to Anioł Stróż. Dziś i Aniołowie mają telefony komórkowe. Kilkanaście minut później mijam go, jak siedzi na ogromnym głazie i gra w grę na swoim telefonie, bynajmniej nie jest to smartfon. Chwilę później za nami idą dwie osoby. Końcówka wejścia jest okropna. Pojawia się mgła, piarg, szczyt majaczy, a ścieżki nie widać. Partizanit ma dwa szczyty, jeden opisany, drugi - nie. Wchodzimy na ten pierwszy, dalszy. Jesteśmy tam sami i mamy szczęście, w momencie wejścia mgła się rozmywa i pojawiają się widoki. Zamiast pić i jeść, łapię za aparat i robię zdjęcia. Ten moment nie potrwa długo. Jesteśmy padnięci. Fanta smakuje wybornie. Dziś nie jedliśmy śniadania, takiego, jak zwykle. Szybko wrzuciliśmy kawałek mielonki z krakersami. Nadrabiamy więc nieco na szczycie. Długie i ciężkie wejście. Na szczycie stanęliśmy kwadrans po dwunastej. Pół godziny później schodzimy. Dwójka turystów, para z Bośni dotarła, zrobiliśmy sobie wzajemnie pamiątkowe zdjęcia i spadamy. Zejście nie jest łatwe, znowu ten piarg. Schodziliśmy 3 godziny bez większych przerw. Zresztą zauważamy, że rzadko odpoczywamy w górach, szczególnie tutaj. Tempo narzuciliście sobie solidne, ósmy dzień w Albanii, a już czwarty raz w górach. Czas wyhamować. Poniekąd będę do tego zmuszony, gdyż mój but pękł na zgięciu. Myślę, że dotrwa do końca albańskiej ekspedycji, ale muszę uważać. O 16 wsiadamy do Land Rovera. Z kierowcą zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, w głośnikach ląduje albański folk i jazda. Trzepie przez półtorej godziny. Jeśli ktoś mówi, że Albania to ostatni dziki kraj w Europie i chcesz wiedzieć, gdzie ta dzikość - to właśnie tutaj, Park Narodowy Tomor i chociażby Dardhë. Wracając więcej się rozglądam, od czasu do czasu widać w gąszczu drzew jakiś dom. Ludzie tu żyją jak - nie przesadzę - sto a może i więcej lat temu. Podobne widoki widziałem w Ugandzie. Co za dzień, co za trasa. Oboje przyznajemy, że mimo trudności i dzikości terenu, nie warto było poświęcać dwóch dni na wejście na Partizanit. Ale jeden i to w takim wydaniu, jak ten - ooo tak.
      
Partizanit-p1-01 Partizanit-p1-02 Partizanit-p1-03 Partizanit-p1-04 Partizanit-p1-05 Partizanit-p1-06 Partizanit-p1-07 Partizanit-p1-08 Partizanit-p1-09 Partizanit-p1-10 Partizanit-p1-11 Partizanit-p1-12 Partizanit-p1-13 Partizanit-p1-14 Partizanit-p1-15 Partizanit-p1-16 Partizanit-p1-17 Partizanit-p1-18 Partizanit-p1-19 Partizanit-p1-20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga