upłynęło sporo wody w Sole zanim wróciliśmy w góry. Klasyka, no co tu dużo wymyślać. Co roku jesteśmy na Rycerzowej, nie może nas i teraz tam zabraknąć. Pani wpadła na pomysł, by wejść żółtym szlakiem na Rycerzową. Jak mówi, tak ma. Szliśmy tam raptem dwa lub trzy razy. Śnieg ubity, przetarta droga, idzie się znośnie. Męczy wiatr, bardzo silny wiatr. Im wyżej, tym bardziej dmucha i więcej śniegu. Na samej hali, ojojoj to już mały huragan. Idziemy najpierw na Małą, później bacówka, Wielka Rycerzowa, jabłka w ruch i zjazd już do parkingu. Oj był to zjazd. Tylko się modlić co by z dołu jakiś pojazd nie jechał, bo po nas. Ale prędkość i adrenalina była. Nie było światła na zdjęcia, w samej bacówce - po staremu i tak trzymać. Nowością były puszki pepsi po złotówce z terminem lutowym, ale co tam, takie rzeczy się nie psują, bo nie ma w nich co. Tatry, Pilsko, Babia - wszystko widać ładnie, stoi gdzie ma stać. Świetny dzień, jak zawsze w tych rejonach.
Co poza tym ? Idą zmiany, niezależne ode mnie, jak to wpłynie na zwiedzanie świata ? tego mikro i makro ? nie wiem, mam nadzieje, że pozytywnie. Zobaczymy. Plan wypraw wygląda imponująco, już nie mogę się doczekać. Oby zdrowie i pogoda dopisała.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz