środa, 5 października 2016

Polskie Tatry... a jednak!

Wracając z Podlesia mieliśmy świadomość, że lato idzie ku końcowi. Ale powiedzieliśmy sobie, że plan minimum to Czerwone Wierchy (z Polski) i Izery jesienią. Tydzień temu spoglądaliśmy na prognozy, 18 st., słońce z chmurką w weekend. Jedziemy. Przełknąłem gorzką pigułkę rezerwując jeden nocleg na Podhalu, tuż obok wejścia na szlak. Raz kozia śmierć. Nie lubię, naprawdę nie lubię tych rejonów, jak to mówi mój Tata - "nie ciągnie mnie tam". Piątek po pracy, auto, jedziemy. Klasyka. Dojeżdżamy ok. 20, patrzę na GPS, to musi być tutaj! Przed nami duża willa zbudowana na styl podhalański, ale ani znaków, ani świateł, nic. No dobra - myślę sobie, idę zbadać teren, dowiem się, czy tu mamy nocleg. Dodam, że na booking.com były bardzo dobre opinie. Podchodzę pod płot, nic, cisza. Nie wchodzę, bo nie wiadomo jaki zwierzak się czai po drugiej stronie. Idę dalej wzdłuż płotu, słyszę - otwiera się okno. Oho - myślę sobie - zapytam. A tu nagle - jak nie zacznie się drzeć... pół naga 50-latka z ryjem, dosłownie, na mnie wrzeszczy - dlaczego nie odbieram telefonów, po coś one w końcu są, 3 razy dzwoniła... i jedzie w kółko. Myślę sobie - co tu jest grane? Ładne zwyczaje tu mają. Z trudem udało mi się dowiedzieć, że ta Willa to ta moja Willa, którą wynająłem i łaskawie mogę wjechać na parking, tyle, że właścicielka ma pretensje i problem, bo musi się ubrać, bo jest roznegliżowana. Tak to wykrzyczała. Wjeżdżamy na parking, choć - naprawdę - byłem już o włos od decyzji, by jechać gdzieś indziej. Ale postanowiłem się uspokoić. Pani od razu dała do zrozumienia, że my tylko na jedną noc, to więc problemów, niż pożytku. Co tu z taką dyskutować, że idzie się w góry i wraca do domu. Oprowadza nas po posiadłości, tłumaczy, że jak się nie jest w pomieszczeniu, to się gasi światło. Telewizja jest wyłączona, bo też coś tam się psuje, itd. Ledwo weszliśmy do pokoju, ona staje w drzwiach i donośnym głosem mówi - 74zł poproszę!

Tak wita mnie Podhale. Szkoda, bo zapewne jest tu wielu rzetelnych i uczciwych gospodarzy, którzy jak najlepiej chcą dla swoich gości, tylko dlaczego ja trafiam zawsze, na tych najgorszych ?

Ranek. Zwijamy się już przed 7. Kilometr, dwa - kolejna przygoda - parkingi. Jedziemy, znaki mówią - 10zł na dzień. Niech im będzie. Miły pan wymachuje rękami, wygina ciało na środki drogi, byśmy tylko skorzystali z jego parkingu. Wjeżdżamy, wysiadam - 20zł proszę. Ile??? Panie, po sezonie już. To proszę sobie jechać gdzie indziej - słyszę. To jedziemy. Parking obok. 20zł proszę. Ile ??? Panie, po sezonie już. Nic na to nie poradzę, to nie zależy ode mnie - słyszę. Jasne. Nic, trudno. Zdzierstwo w biały dzień. Idziemy na szlak. Kasa. Jak ja to lubię. Bilet do Parku Narodowego. Jaki bilet??!!? Śmiechu warte. Paragon, nie bilet. Mogę płacić kartą ? Nie. I jeszcze długo nie będzie można - słyszę. To mnie właśnie drażni, takie detale. Że gdzie indziej można, a tu, właśnie tu - nie da się. Nie, nie, że nie da się - nie chce się nic zmienić. Ta niemoc. A świat - uwaga - nawet z takimi krajami jak Białoruś - mknie do przodu. Dlatego już tu nie wrócę. Przejdę co mam przejść, i mówię koniec.

Szybko ochłonąłem, ale poranne i wieczorne przygody tak mi dały kopa, że na Ciemniaku byliśmy za 3 godziny. Pani mówi, że za szybkie tempo. No cóż, ale widoki - poezja. Gdzieś tam już od Chudej Turni zaczyna być pięknie. I choć same Czerwone Wierchy nie są czerwone, to pozostałe grzbiety Tatr Zachodnich już są, wraz z podnóżem Giewontu. Ludzi trochę się zbiera. Podoba mi się, że PN dba o szlak, długie kilometry siatki położonej obok ścieżki, mającej na celu rozrost roślinności i zwężenie szlaku. Szkoda, że jest to także na skrzyżowaniach szlaków, gdzie z reguły więcej ludzi robi sobie przerwę. Widoki bajeczne, zimno, wieje, ale jest słońce, a chmury nacierają z południa. Jutro deszcz. Zejście, schodzimy już przy Małołączniaku. Całkiem fajne, nie wiedziałem, że są łańcuchy. Poniżej łańcuchów, mamy godzinę ok. 12.30. Upał straszny. Mija nas kobieta idąca do góry i pyta, czy na górze wieje... Mówię, że tak. Ale myślę sobie, że ja o wiatr bym się nie martwił, bardziej o to, że kto idzie w Tatry w południe i po ciemku będzie wracać, jak chce się trzymać swojego planu. No cóż... Zejście długie, ale ciekawe z ładnymi widokami. Szczególnie ten zapadł mi w pamięci - Giewont, a w tle wielka aglomeracja - Zakopane. Strasznie okolice się rozrosły. Poeci z Młodej Polski to się w grobach przewracają, jak widzą takie zagęszczenie budynków.

Podsumowując. Plan minimum do połowy zrobiony, polecam każdemu, naprawdę, dość wymagające, ale piękne Czerwone Wierchy, życzę wytrwałości, cierpliwości i odporności tam na dole, bo w górach... w górach jest już pięknie.



2016-10-01 Czerwone Wierchy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga