Niski długi weekend - dzień 4 - Iwonicz Zdrój & Miejsce Piastowe

opowieści powrotu z Beskidu Niskiego ciąg dalszy. Jedziemy z Dukli drogą przez Jasionkę, Lubatową i Lubatówkę, widać z niej Cergową. Cudowne miejsce na rower. Pozytywna energia uderza we mnie z każdej strony. To samo dzieje się po wyjściu z auta w Iwoniczu Zdroju. Był tu mój dziadek w sanatorium, pamiętam mały obrazek - pamiątkę wiszącą w przedpokoju nad lustrem. Kuracjusze i kuracjuszki spacerują wolnym tempem, auta niemal nie jeżdżą, czas płynie 3 razy wolniej, słońce przygrzewa, sklepiki, kawiarenki funkcjonują, ludzie opalają się na ulicach. Bajka! Naprawdę pozytywna energia. Genialny kompleks. Bierzemy po kubku wody i nie chce się wyjeżdżać. Bierze mnie na street fotografię, ale o tym w następnym wpisie. Później obiad - oczywiście - w Jasiu Wędrowniczku. No i Miejsce Piastowe, na górce Sanktuarium i ogród. Nie wiem jak to nazwać, to samo uczucie, melancholia, luz, świadomość tego, że to dzień roboczy, tłumy siedzą za biurkami, a my radośnie zwiedzamy tereny nieznane. Piękne chwile!