Tatry Niżne - Przednia Magura

niedziela, 30.09. Nogi bolą, oj bolą. Jednak pogoda jest wyśmienita. Czas wracać do domu, jednak szkoda pogody, więc realizujemy plan. Jedziemy do wioski Partizánska Ľupča i stamtąd żółtym szlakiem idziemy na Przednią Magurę. Upał niesamowity, a dopiero 9 rano. Będzie cieplej, niż dzień wcześniej na Klinie. Szlak wije się po łąkach i zagajnikach na początku, więc trzeba uważać, co by nie pobłądzić. W takim upale każde cofnięcie się kosztuje sporo sił. Na szczęście trasa szybko zanurza się w lesie, co daje sporo chłodu. Nie można liczyć na jakikolwiek strumyk czy rzeczkę. Sama góra nie jest wysoka, niewiele ponad 1000m, jednak na niedzielne trasy właśnie wybieramy takie małe, niszowe, nieuczęszczane szlaki, co by się rozruszać po sobotniej wyprawie, a z drugiej strony zwiedzić te niepozorne miejsca, które nigdy same w sobie nie będą celem wyprawy. Około 2 godziny zajęło nam wejście na ten szczycik, na górze - wielka niespodzianka - wiata, nowa, drewniana, dająca cień i chłód, no i widoki - po prawej główna grań Tatr Niżnych, po lewej Liptovski Mikulasz, Ruzomberok, Tatry Zachodnie, Krywań... bardzo ładnie. Mamy szczęście do tras w ten weekend, drugi dzień pięknej pogody i genialnej trasy. Całość zajmuje ok 3 godzin i jest świetnym spacerem, spodziewam się, że jesienią czy zimą jest równie pięknie.