This is volleyball - czyli przed finałem w Katowicach

Nie lubię siatkówki, powiem więcej - pewnie się narażę - dla mnie to naprawdę głupi sport. Ale wczoraj padało i świeciło, jak w Tasmanii. Około południa pojechaliśmy na Nikiszowiec. Później obiad i co dalej ? Przecież nie będziemy siedzieć w domu. Pomyślałem tak - pojedźmy pochodzić po Katowicach, dawno tego nie robiliśmy. Akurat jest finał, 3/4 Polski będzie siedziało w domu przed telewizorem - bo odkodowali - więc będą puste ulice, porobimy zdjęcia. Już w Katowicach przypomniało mi się, że przecież przed spodkiem będą tłumy, trudno, idziemy do paszczy lwa. Spacer po Katowicach trwał między 18 a 20, warto.