poniedziałek, 17 grudnia 2012

Barcelona - dzień 5 - Park Guell i Camp Nou

tak, dziś jest mecz. Liga Mistrzów. Podekscytowanie. Oglądamy mecze tych rozgrywek, gramy w fantasy football, ale jakby mi ktoś we wrześniu powiedział, że będę na żywo oglądał - nie uwierzyłbym. A jednak. Trzeba mieć marzenia, w nie wierzyć i je realizować. Bilet już mamy. Jak kupiłem ? Polecam https://www.ticketmaster.es/ , wybrałem opcję odbioru w takiej specjalnej maszynie. Po zapłaceniu karta kredytową, z tą sama kartą trzeba iść do maszyny, która pełni rolę także bankomatu, wsadzić tę kartę, którą się kupiło bilet, wybrać odpowiedni język - jest polski, wybrać opcje druku biletów i gotowe. Bilety na mecz Barcelony wyskakują radośnie ze szczeliny w ścianie. Radocha. To wszystko ma miejsce w dowolnym oddziale banku Caixa - jest ich całe mnóstwo. Bez obaw. Ok, ale do rzeczy. Ten dzień był jednym z najbardziej udanych. Dlaczego ? Bo odkryliśmy, coś, czego nie planowaliśmy - to jest najwspanialsze, kiedy podróż odkrywa bez Tobą swoje piękno. Co odkryliśmy - dzielnicę Barcelony - Gracia. Dzielnica pozbawiona turystów, miejsce, gdzie można chodzić pustymi, ładnym uliczkami, zwiedzać place, podglądać Hiszpanów w ich codziennym życiu. Czuje się tam latynoskie powietrze i klimat. Chce się chodzić, czuję nie smak będąc tam i myśląc o zatłoczonej La Rambla czy Diagonal. Dodam, że są tam wspaniałe knajpki, kawiarenki, sklepiki. Jest i herbaciarnia. Koniecznie weszliśmy. 2 torebki kupione, zielona i kokosowa. Jeszcze nie piłem, czeka na swoją kolej. No dobrze, ale po kolei. Rano jedziemy metrem i kierujemy się na ulicę Carrer de l`Argentera. Gdzieś wyczytałem, że są tam kawiarenki. No to idziemy. Bzdura! Nie znalazłem żadnych kawiarenek, najnormalniejsze slamsy. Sprawdzić trzeba było. Później wspinamy się do Parku Guell, wchodzimy bocznym wejściem. Panowie policjanci nas pokierowali. Slamsy, jest niebezpiecznie, to też i patrole chodzą. Sam Park Guell to nieporozumienie. Miejsce spotkań złodziejaszków różnej maści i narodowości. Roślinność kiepska, widoki - nie powalają. Chodzimy i robię się zmierzły. Tak mam. Gdzieś coś czuję, jak miejsce, okoliczność mi nie odpowiada, czuję to i najlepiej opuścić to miejsce. Siadamy na chwilę w słonecznym miejscu. Podchodzi człowiek, prosi o zdjęcie. Zagaduję - tak mam. Z Brazyli. Brazylia ? Wow, fajnie. Z Brazylią kojarzy mi się piłka nożna, ale najbardziej Amazonka. Chciałbym tam pojechać kiedyś. Pytam go o to, czy był.
- Nie, dla mnie jest taniej przyjechać do Europy, niż jechać do Amazonii. - odpowiada
- Czemu ? - pytam zaciekawiony
- Za drogie bilety i mało połączeń lotniczych.

Aha. Ciekawe. Uciekamy z Parku Guell. Mam dość, chcę ciszy i spokoju. Idziemy na południe. Trzeba coś zjeść, przebrać się i na mecz. Zwiedzamy Gracię. Tak się składa, że mamy przy sobie przewodnik Lonely Planet, więc idziemy wg opisanej trasy poznając tę dzielnicę. Rewelacja. Must see w Barcelonie. Ludzie tu są bardzo mili. Tego dnia 3 osoby same od siebie widząc nas gapiących się w mapę, podeszło, zapytało "what`s up" i wytłumaczyło jak iść. Niemożliwe, a jednak. Hiszpańska uprzejmość. Znajdujemy knajpkę "yes-ter-day". Wybieramy "menu del dia", czyli menu dnia. Około 12 EUR, w tym 2 dania, napój lub kawa i ciastko. Pycha.

Po udanym obiedzie - pokój. Przebranie. Oj ciepło trzeba się ubrać. Wychodzimy z pokoju - jest 5 godzin przed meczem. Wysiadamy z metra, idziemy, nie ma znaków. Dochodzimy do skrzyżowania, rozmawiamy ze sobą po polsku, mówię "hmm, gdzieś tu musi być stadion, zaraz się kogoś zapytamy.". Widząc starszą panią, mówię do żony "te stare baby pewnie nie wiedzą gdzie stadion, zaraz kogoś poszukam", po czym ta miła starsza czarnoskóra pani niczym natchniona odwraca się do nas widząc nas zakłopotanych i pyta "Barca ?" pokazując palcem drogę. "Gracias". Ech... mili Hiszpanie.
Docieramy pod stadion, słychać polskie głosy. Strasznie tego nie lubię będą za granicą. Pamiętam w Nowej Zelandii w Queenstown słyszałem Polaków w kantorze wymiany walut, jak głośno przeliczali waluty i zastanawiali się, czy się opłaca, To jest typowe. Ilekroć słyszę polski głos, ten głos coś liczy albo mówi z reguły to samo "jak tu drogo" albo "w Polsce jest taniej". Łazimy, czekamy. W końcu idziemy się zagrzać o oficjalnego sklepu Barcelony. Dwupoziomowy sklep. Ładny. W końcu namówiłem Panią, żeby coś sobie wybrała. Chciała koszulkę z nadrukiem, jednak wybrała kubek :) 1,5h przed meczem autokarem wjeżdża zespół Barcelony. Zaraz po tym wpuszczają na stadion. Zimno, wieje. Skład rezerwowy, ale w trakcie meczu wchodzi Messi, wrzawa, po czym doznaje kontuzji i wywożą go z boiska. Ale przeżycie wspaniałe, mimo że 0-0. Trudno. Ale byłem na Lidze Mistrzów, stałem, jak grali hymn tych rozgrywek. Było świetnie. Co zmarzliśmy to nasze. Ale żeby obejrzeć Messiego - warto. Zdjęcia z meczu.

 Carrer de l`Argentera






 Park Guell






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga