Nowa Zelandia - przygotowania cz.5

Ostatni dzień w pracy minął wyjątkowo sprawnie i spokojnie, pożegnania, życzenia spokojnego lotu. Wrócę do mojego biurka za niecały miesiąc. To będzie dłuuugi miesiąc, wiele się wydarzy. Pożegnania są trudne i smutne. To chyba najsmutniejszy wyjazd na urlop, strach przytłacza satysfakcje. Człowieku, jedziesz na koniec świata w końcu! Inni o tym marzą, znam takich, a Ty się smucisz. Uszy do góry. Pakowanie w trakcie. Mało rzeczy bierzemy, niezbędne minimum. Głównie rzeczy w góry, na każdą porę roku. Najważniejsze są rzeczy, które umilą podróż. Plan na 18 dni już dawno ułożony, nie ma w zasadzie miejsc "must see", wydaje się, że jest nim każdy zakątek. Jest na liście kilka szczytów, jednak lubimy miejsca ustronne, nieznane, nieopisane, i tak jak wybieramy trasy w bliskim Beskidzie, tak i tego samego klucza użyliśmy do planowania tras górskich w NZ. ja wyjdzie ? Dobrze!

Tak sobie tłumaczę, że jak miałbym jechać 2 dni autem, np. do Hiszpanii to jest to bardziej niebezpieczne niż samolotem.

Przed nami pożegnalny weekend. Tak już mamy, jesteśmy zżyci z najbliższymi, wyjazd na taką odległość powoduje, że chcemy się spotkać z rodzicami, dziadkami aby z nimi spędzić chwilę.