Zielonym szlakiem przez 2,5h wchodzimy na Miziową, szlak godny polecenia, równomiernie pod górę przez ładne lasy, szlak pusty, widać, że koniec wakacji. Jak zwykle rozmawiamy o życiu i innych tematach, które umykają nam w ciągu tygodnia. Pełen relaks. Po jakiej 1,5h docieramy do czarnego szlaku u podnóża szczytu Uszczawne, skąd rozpościera się ładny widok na Babią Górę. Nie byliśmy w tym roku tam i pewnie nie będziemy, szkoda. To niczym mekka dla nas, ale tak wyszło. Idziemy zielonym mijając Halę Górową i Halę Lodowcową, ładnie tu. Aż chce się zostać.
Dochodzimy do schroniska, przepraszam - hotelu - na Miziowej. Nie przypomina mi to schroniska, co więcej, nie czuję, że jestem w górach. Ubikacja - 1zł. Jedyny plus jest taki, że jest pomieszczenie na parterze w rodzaju aneksu kuchennego, każdy turysta może zrobić sobie herbaty bez proszenia się kogokolwiek - to duży plus. Na piętro nawet nie wchodzimy. Pogoda taka sobie, idziemy na Rysiankę, na Pilsko wejdziemy mam nadzieję ze Słowacji w przyszłym roku. Czerwony szlak - tak, to ten z Wołosatego. Ilekroć wypowiem to słowo, widzę uśmiech na twarzy mojej Pani, wspomnienia odżywają. Po kilkunastu minutach znajdujemy zdechłego lisa przy głównej trasie, widok o tyle ciekawy, że pierwszy raz widzę zdechłą gadzinę w górach, choć lisa już widziałem idąc na Wysoką w Pieninach. Za chwilę mija nas kilku motocrossowców niszczących górskie szlaki, czy nie ma w tym kraju przepisu, zabraniającego tego typu ekscesy i nie ma nikogo, by to wyegzekwować ?
Szlak na Rysiankę niezwykle przyjemny, mijamy 1 turystę, cisza i spokój, tego szukam w górach i tu znajduję. Jedyne podejście warte odnotowania to szczyt Palenicy. Na szlaku sporo bagien i błota, deszcz pada tu od kilku dni. Ale na razie jest spokojnie. Nagle coś zaczęło kropić, pojedyncze krople, nic wielkiego, pewnie minie. Zatrzymujemy się na Trzech Kopcach, pamiętamy to miejsce, 2 lub 3 lata temu szliśmy na Krawców Wierch, w burzy i deszczu z zamiarem noclegu. Spaliśmy tam i już nie zamierzamy tego powtarzać. Ale wspomnienia są na każdym kroku w górach i z każdym krokiem tworzymy nowe.
Hala Rysianka. Krople deszcze powoli spadają na ziemię, wspinaczka pod schronisko, po prawej baranki się wypasają, a na plecach Pilsko w całej okazałości i z tyłu Babia. Pobiegłem po wrzątek - w górach w schroniskach nie kupuję herbat, piję swoją ulubioną, zamiast beznadziejnej trawy, którą podają nazywając to herbatą.
Tymczasem rozpadało się. Posiłek spożyliśmy w schronisku, miło i ciepło, podoba mi się tu. Leje, co robić. Iść na Romankę i do Sopotni ? 3h drogi, dziewczyna przypomina mi, że zejście czarnym szlakiem jest strome i po trawie, będzie ślisko. Na zegarku 15.00, kusi Romanka, bo nie byłem tam dawno, ale zdrowy rozsądek przeważa, musi w górach. Schodzimy niebieskim do Sopotni, trochę dłuższa trasa, ale z gór trzeba zejść - niestety. Schodzimy stromo pod drzewami, ostry zakręt w lewo i znowu idziemy bukowy lasem. Trawersujemy z lekka masyw Romanki, jednak stąpamy po rwących potokach, które leją się z góry, nie płyną, a leją, skąd tyle wody ? Deszcze przybiera na sile, plecaki osłoniete, kurtki przeciwdeszczowe ubrane, ale przygoda musi być, nikt nie narzeka na deszcz, miło spędzamy czas schodząc z gór. Dochodzimy do drogi, szlak zamknięty, sprayem strzałka pokazująca, ze mamy iść drogą. Pewnie ziemia się osuwa. Idziemy drogą moknąc, tak z 1,5h. Po prawej stronie towarzyszy nam rzeka - Sopotnia Wielka, jest coraz większa. Pojawiają się pierwsze zabudowania, z dala widzimy malutką wiatę będącą przystankiem PKS, nawet nie myślimy przystawać, jeszcze nam się nie zdarzyło złapać PKS, bo wiem, że na Żywiecczyźnie w weekendy jeżdżą one niezwykle rzadko, ale! W tym samym momencie z zakrętu wyłania się PKS!
hit wyprawy
Co za szczęście, w samą porę, opatrzność czuwa nad nami. Wsiadamy i jedziemy 2 przystanki pod samochód. Zaoszczędziliśmy 1h czasu i pewnie trochę zdrowia. Kolejna godzina moknięcia mogła skończyć się przeziębieniem.
Docieramy do auta mokrzy ale uśmiechnięci, było świetnie, a PKS spowodował, że na długo zapamiętamy tę wyprawę. Dopiero 9-te miejsce tej wyprawy, ale było genialnie. Deszcz ? Co tam, nawet nie pamiętam. Wracamy nową drogą przez Wieprz, Radziechowy i do Bielska. Krótka wizyta w bielskiej Sferze pokazuje jak miło i spokojnie można robić shopping w przeciwieństwie do katowickiej Silesii, gdzie o tej porze trzeba przedzierać się przez tłumy oglądaczy.
Następnym razem będzie o prognozie pogody i Beskidtreku.
BTW - polecam mapę online: mapa
Top 15:
1 1 Trzy Studniczki - Krywań - Strbskie Pleso
2 2 Wołosate - Halicz - Rozsypaniec - Wołosate
3 3 Rysy (niezdobyte) z Morskiego Oka
4 4 Ornak
5 5 Ustrzyki Górne - Połonina Caryńska - Wielka Rawka - Ustrzyki Górne
6 6 Krowiarki - Hala Śmietanowa - Polica - Przełęcz Kucałowa - Sucha Góra
7 7 Wetlina - Rawki - Czoło - Rabia Skała - Jawornik - Wetlina
8 8 Mszana - Strzebel - Glisne - Luboń - Zaryte
9 - Sopotnia Wielka - Miziowa - Rysianka - Sopotnia
10 9 Soblówka - Wielka Rycerzowa czarnym zimą
11 10 Krásná - Lysá hora - Krásná
12 11 Zasań - Polana Sucha - Lubomir - Kudłacze - Zasań
13 12 Kolonia - Przegibek zimą
14 13 Słowacja - Łomnica
15 14 Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Sobótka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz