wtorek, 8 czerwca 2010

Rysy niezdobyte

Niestety nie zdobyłem szczytu, szkoda, jednak wyprawa była niesamowita i dostarczyła wiele przeżyć. To com przeżył to moje i zapamiętam na długo, a właściwe wnioski zostaną wyciągnięte.

Wstałem o 1.20, śniadanie, ostatnie rzeczy do plecaka i wyjazd o 2.20. Przyjechaliśmy do Bielska ok. 3.20, lekki stres, bo na zumi ulice wyglądały nieco inaczej niż w rzeczywistości, szybki spacer po Bielsku i nie ma. Zaczęliśmy jeździć po okolicy, na szczęście trafiliśmy na szpital, gdzie portier wskazał nam drogę. Na wschodzie niemrawo widać było słońce, wiedziałem, że pogoda będzie bardzo dobra. Zebrało się jakieś 30 osób, podjechał autobus i parę minut po 4.00 ruszyliśmy w drogę. Ok. 7 byłem na parkingu w Palenicy. I tu pierwsze zaskoczenie. Sądziłem, że przewodnik tak zorganizuje wyprawę, że cała grupa podjedzie bryczką pod Morskie Oko - jaki jest sens tracić siły przed wejściem na Rysy idąc jakieś 2h po asfalcie? Nic takiego nie miało miejsca, ok. idziemy pieszo. Bryczka kosztowała 40zł w jedną stronę. Po ok. 90 minutach oczom ukazało się Morskie Oko - WOW.


Image00007

Nigdy tam nie byłem, a puste schronisko w polskich Tatrach to rzadkość. Pogoda idealna, woda czysta, efekt widać na zdjęciach. Rysy prezentowały się już wcześniej okazale, równie okazały był szlak pokryty śniegiem. 15 min. przerwy, kanapka i obchodzimy staw. Pierwsze trudniejsze podejście to kamieniste schody na Czarny Staw.

Image00016

Kolejne WOW, widok cudny, pusto, cicho - pięknie. Ale już widać, że wejście będzie trudne, mnóstwo śniegu. Obchodzimy Czarny Staw, wody dużo, na tyle dużo, że trzeba moczyć nogi aby przejść szlak. Po jakichś 20 minutach doszliśmy do naszego przewodnika i kilku innych osób. Łykamy isostar - bardzo dobry. Przewodnik stwierdził, że jak będzie ciężko, to nie wchodzimy, przy czym kilka osób już było na szlaku powyżej nas. Wszyscy ubierają stuptuty, raki, przygotowują czekany, ja - zawiązuję sznurówki i zapinam zamek w moim polarze. Poczułem się jak amator. Ja? amator? Przecież rocznie robię ok. 300km po górach, chodzę zimą i latem... no tak, ale wypad w wysokie Tatry po śniegu to mój chrzest bojowy. Oj źle mi z tym było, wybieram się na poważną wyprawę bez elementarnych rzeczy. Pytam przewodnika, czy da się wejść bez raków, mówi mi, że jak będzie ciężko mam zejść. Ok. Wchodzimy. Śnieg wydaje się ubity, widoczne są na nim prowizoryczne schody, po których deptam. Moja dziewczyna idzie za mną dzielnie walcząc z myślami, które krążą jej po głowie. Widoki wokół nas są wspaniałe, wyróżnia się potężny Czarny Mięguszowiecki Szczyt. Kawałek między Wąskim Zagonem a Szerokim Zagonem mijamy dość spokojnie. Grubość śniegu oceniam na jakiś 1m. Pojawia się pierwsze zmęczenie wynikające z tego, że częściej wpadam w zaspy i ześlizguję się, tracę siły na wychodzenie ze śniegu. Na wysokości ok. 1750m. robimy przerwę. Mijają nas alpiniści wchodzący w rakach, z czekanem w ręku. Kilka zdjęć, banan, dyskusja co robimy. Nie jestem sam, biorę też odpowiedzialność za swoją dziewczynę, a ona sceptycznie wypowiada się na temat dalszej wyprawy. Mijający nas ludzie dodają jej otuchy, decyzja - idziemy wyżej. Ale im wyżej, tym więcej śniegu. Rysy widać idealnie, wydają się być tak blisko. Tempo jest dobre, mijamy przewodnika i wspinamy się żwawiej. Na wysokości ok. 2050 m. w okolicy Buli Pod Rysami dostrzegam, że muszę robić przerwę po każdych 3 krokach, coraz częściej się ześlizguję. Myślę o szczycie, myślę, że chcę tam być, ale myślę też o zejściu, które łatwe z pewnością nie będzie i myślę też o współtowarzyszce, która dzielnie za moimi plecami dotrzymywała tempa, a nawet przez moment narzucała tempo. W końcu postanawiamy - na dziś koniec wspinaczki. Nie zdobędziemy Rysów. Szok i smutek. Myśli plątają się po głowie. Pilnuję, aby nie stracić zdrowego rozsądku, a ten mówi stop. Mija nas przewodnik, sygnalizuję mu, że nie wchodzę wyżej. Zatrzymał się, popatrzał, zrobił kilka kroków, stwierdził, że to nie ma sensu. On, doświadczony, w rakach - nie wchodzi. Dochodzi do nas starszy pan, pytam czy idzie wyżej, robi sobie przerwę, patrzy w górę i mówi, że chce wejść, bo jego kariera ma się ku końcowi i może w tym miejscu się już nie znaleźć. Wy - mówi wskazując na nas - jesteście młodziaki, jeszcze tu wrócicie, ale ja nie wiem. Nie wszedł, zdecydował się odpocząć i zejść. Niezapomniana chwila. Ma on 74 lata, wyśmienitą kondycję i jeszcze większy bagaż doświadczeń. Warto takich ludzi spotykać i ich słuchać.

Smutek powoli ustępuje widząc jakość szlaku, ale złość tkwi gdzieś tam w środku, że się nie weszło. Porobiliśmy zdjęcia, kilka słów do kamery i rozpoczynamy zejście. Przed wejściem w śnieg mówimy zdecydowanie - jeszcze tu wrócimy, ta góra jest do zdobycia.

Z powrotem w śniegu. Nie jest łatwo, niemal pionowa ściana śniegu, jeden nieostrożny ruch i ślizga się zabierając po drodze idących turystów. Gdzieniegdzie wystają kamienie spod śniegu. W pewnym momencie mija nas osoba z naszej grupy zjeżdżająca po śniegu na jakimś worku. Pyta nas, czy byliśmy na górze, kiwamy, że nie. Mówi, że dobrze, na górze jest masakra, ostatni kawałek jest oblodzony a obok zaspy śniegu sięgające 4m. Marne pocieszenie. Po 1h dochodzimy do Czarnego Stawu. Nagle rozlega się hałas, patrzę w niebo - leci helikopter TOPR. Ale gdzie leci? W miejsce, gdzie siedzieliśmy, czyli w okolice Buli. Wylądował, po chwili ruszył w kierunku schroniska. W sumie lądował 4 razy. Miałem wrażenie, że coś się stało i to komuś z naszej grupy. Nie pomyliłem się. 2 osoby miały wypadek, obie panie nie miały raków... Artykuł z Gazety Krakowskiej
Ratownicy TOPR zwieźli śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala dwie osoby, które poślizgnęły się pod Rysami. To dwie kobiety, które razem szły na Rysy. Jak tłumaczy nam ratownik dyżurny TOPR Tomasz Wojciechowski, kobiety zjechały w dół po płacie śniegu. Obie są mocno poobijane. Jedna z turystek ma ponadto złamaną rękę. Na razie nie wiadomo skąd pochodzą kobiety.

Wypadek zmienił kompletnie moje podejście do decyzji. Uznałem, że mądrze zadecydowaliśmy, a cała ta wyprawa to wielka lekcja pokory i respektu wobec gór. Później było już łatwiej, zejście do Morskiego Oka pomiędzy całą masą opalających się turystów śmiecących i hałasujących, czyli normalka. Pieszo do Palenicy ze schroniska. Do domu wróciłem o 23. Położyłem się spać ok. północy. Blisko doba na pełnych obrotach, ok. 30km przebytych. To była wspaniała wyprawa, niezwykle pouczająca, ładna pogoda i niezwykli ludzie, z którymi mieliśmy przyjemność podróżować - część z nich to członkowie Klubu Turystyki Wysokogórskiej w Bielsku Białej.

Moja dziewczyna dotrzymywała mi tempa, to największy fighter jakiego znam.
Image00020 Oluś, jesteś niesamowita, dziękuję.

Co dalej ? Myślę, że już Bieszczady i mam nadzieję, że będzie to 7 niezwykłych tras. A prognoza pogody z Rysów zostaje po prawej stronie, przypominać mi będzie, że trzeba tam wejść.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga