Wyświetl większą mapę
Pogoda pochmurna, nie za ciepło, nie za zimno - w sam raz. Początkowo płasko bukowym lasem, który o tej porze jest już zazieleniony. Wokoło nas mnóstwo głazów, po ok. 30 min. marszu szlak skręca w prawo i zaczyna się wspinaczka. Nie jest to wspinaczka jak chociażby gdzieś w tatrach, ale trzeba uważać - kamienie mogą być śliskie, a na dodatek połamane drzewa na szlaku uniemożliwiają jej szybkie przebycie. Trzeba się trochę nagimnastykować tarzając się pod zwalonymi pniami.

Idzie się po kamieniach leżących wśród zeszłorocznych suchych liści, niektóre z kamieni są ruchome, co jest bardzo niebezpieczne. Dobrze, że były suche. W deszczu, albo po deszczu nie wyobrażam sobie przebycia tego szlaku. Dodam tylko, że Ślęża to dość tajemnicza góra. Słyszałem opowieści, że są miejsca, gdzie kompasy nie funkcjonują, jest tam inne pole magnetyczne, co przyciąga burze w to miejsce.
Po ok 1,5h dość męczącej i niezbyt widokowej drogi wychodzi się pod wieżą widokową solidnej konstrukcji - beton i żelazo. Ładnie widać okolice, szczególnie malownicze pola o tej porze roku. Niestety już z wierzy dobiegają odgłosy dzieciarni, która hałasuje obok pobliskiego schroniska. Tuż obok wierzy znajdują się ruiny (choć w dobrym stanie) kościoła no i schronisko. Obok ruin - jeden z punktów charakterystycznych Ślęży - skamieniały niedźwiadek.
Symbol Ślęży

Samo schronisko dość ładne, zadbane, ale oblegane przez turystów. Po ok. 1h przerwy postanowiliśmy iść dalej szlakiem żółtym w kierunku Wieżycy. Od tego momentu rozpoczyna się brzydsza część wyprawy - szlak nieładny, kamienisty, wokół co prawda las bukowy, ale mnóstwo chaszczy i śmieci. Idzie się dość płasko, po ok. 45 minutach docieramy na Wieżycę, gdzie stoi murowana wieża widokowa. Wstęp 3zł. Skoro już jesteśmy - wchodzimy. Metalowe schodki jakoś przetrwały nasze przejście. Ładny widok na pola, Ślężę, okoliczne kamieniołomy, ruiny zamków i pola. Dalej towarzyszy nam taka nutka czegoś dziwnego, ten szlak jest inny, ten las jest inny, ale o tym wiedziałem już wcześniej, wystarczy poczytać wikipedię. Z drugiej strony cieszę się, że kolejna perełka do Korony, ta niemal najniższa została wreszcie zdobyta, a przymierzałem się do niej chyba z 3 lata. Po opuszczeniu wierzy idziemy dalej żółtym aż docieramy do schroniska pod Wieżycą. Krótki odpoczynek, schronisko takie sobie, też dziwne. Po raz pierwszy widziałem schronisko z żółwiami, 1zł za ubikację. Dziwne. O mój ulubiony wrzątek nawet nie pytałem. Jakieś 10 minut drogi od schroniska, czekał na nas już autobus. Po drodze można zobaczyć las ufundowany przez gazetę Chip w 1999 roku.
Reasumując, cała wyprawa liczyła ok. 12 km, wolnym tempem jakieś 6h z licznymi przerwami. Jedynymi zaletami jest zdobycie szczytu no i pobyt na łonie przyrody z dala od codziennego zgiełku. Jeśli zdecydujesz się na wejście, polecam z Przełęczy Tąpadła, tamtędy też powrót. Nie ma sensu schodzić w kierunku Sobótki. Zdecydowanie wole rejony wysunięte bardziej na zachód, w szczególności Izery, ale o nich przy innej okazji.
W skali od 1 do 10 - ocena 4.
Top 7 - chyba dobiję do 10 i takie wyprawy jak ta nawet się do top 10 nie zakwalifikują.
1 1 Ornak
2 - Soblówka - Wielka Rycerzowa czarnym zimą
3 - Krásná - Lysá hora - Krásná
4 - Zasań - Polana Sucha - Lubomir - Kudłacze - Zasań
5 3 Kolonia - Przegibek zimą
6 4 Słowacja - Łomnica
7 - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Sobótka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz